11/25/2012

17 rozdział

Z perspektywy Loli w tle
-To Zayn cię jeszcze nie zaprosił na bal?- spytała Jenny, gdy kierowałyśmy się w stronę frontowych drzwi, którymi opuścić miała mój apartament. Przecząco kiwnęłam głową, a moja blond włosa przyjaciółka zrobiła zdziwioną minę. Nick, Louis i Liam już dawno zaprosili swoje partnerki na bal dla absolwentów Mount Carmel High School, jedynie Zayn zwlekał z zaproponowaniem mi wspólnego wyjścia. Siostra mojego chłopaka najprawdopodobniej zauważyła, że jest mi z tego powodu smutno, gdyż szeroko uśmiechnęła się i powiedziała:
-Nie martw się Lola. Na pewno cię zaprosi. To w końcu bal maturalny i każdy chce na niego iść- dodała. Tak, to prawda, że każdy marzy o tym by wybrać się na to wydarzenie. Znajduje się ono na liście rzeczy do zrobienia każdej nastolatki i wszystkie marzymy o tym by wybrać się na nie z chłopakiem, na którym nam zależy. Jenny, mimo że jest z Nickiem chciałaby wybrać się na ten bal z Niallem. Nie powiedziała mi tego w twarz, jednak doskonale to wiedziałam.
-Jak mnie nie zaprosi to pójdę sama. Nie będę się nad sobą przecież użalać w ten wieczór- stwierdziłam, w myślach uśmiechając się do siebie. Tematem przewodnim tegorocznego balu ma być Hollywood. Może i Liam wymyślił wraz z resztą rady szkoły oklepany motyw, jednak nie mogę doczekać się już widoku moich przyjaciół w pięknych, seksownych sukienkach oraz w eleganckich i szykownych garniturach od Gucciego albo Dolce&Gabbana.
-I to jest bardzo dobry pomysł- oznajmiła radosnym głosem Jenny, przytulając mnie- Czyli do zobaczenia jutro?- spytała przed opuszczeniem mojego apartamentu. Potwierdzająco kiwnęłam głową a ona dodała- To wspaniale. Pa Lola.
Po tych słowach przekroczyła próg mieszkania i zamknęła drzwi. Głośno westchnęłam, a następnie ruszyłam do kuchni. W nowoczesnym pomieszczeniu utrzymanym w odcieniach bieli i czerni otworzyłam lodówkę, z której wyjęłam dla siebie niegazowaną wodę. Napiłam się z niej, a następnie schowałam z powrotem. Gdy zamknęłam drzwiczki przeraziłam się, gdyż obok mnie stała kobieta, która swoje włosy pofarbowane miała na miedziany kolor. Po raz kolejny zapomniałam o tym, że dzisiejszego dnia jest u nas sprzątaczka.
-Boże, przeraziła mnie pani- powiedziałam powoli się cofając. Margarette Bloom, bo tak miała ona na imię uśmiechnęła się i ze spokojem w głosie oznajmiła.
-Sława nie jest w życiu najważniejsza.
Zdziwiona jej słowami szeroko otworzyłam oczy i przyglądałam się tej wysokiej, szczupłej kobiecie, której uśmiech nie schodził z twarzy. Banie się własnej sprzątaczki jest przerażające i mocno bijące serce i roztrzęsione ręce najprawdopodobniej świadczyły o moim lęku.
-Słucham?- spytałam szeptem, nie rozumiejąc słów jakie na myśli miała Margarette. Dalej nie mogłam stawiać kroków, gdyż na mojej drodze znalazła się ściana. Miedzianowłosa przybliżyła się do mnie, lecz na szczęście utrzymała między nami odpowiedni odstęp.
-Moja córka źle na tym skończyła- oznajmiła, a moje serce zaczęło bić coraz mocniej. Ta kobieta  mnie przerażała. Mówi jednym, krótkim zdaniem tworząc z tego bezmyślny horror, z którego w kinie bym się śmiała. Niestety biorę w nim udział co powoduje u mnie zawał serca.
-Co pani ma na myśli?- zapytałam chcąc dowiedzieć się o co chodzi. Miałam nadzieję, że w ten sposób zakończy się nasza wymiana zdań.
-Moja córka, Erica we wrześniu przyjaźniła się z Jennifer i jej bratem Zaynem- zaczęła, a ja zszokowana przysłuchiwałam się temu co ona mówi.- Należała do słynnej elity Mount Carmel High School. Jeśli twoje dziecko uczęszcza do tej szkoły, to każdy rodzic wie o tej grupce przyjaciół. Erica od dziecka marzyła o sławie i sądziła, że to jest najważniejszą rzeczą w jej życiu. Nie przepadała za tą blondynką, uważała że gdyby nie jej brat to nic by w życiu nie osiągnęła. Nie mi jest oceniać Jennifer, gdyż jej nie znam, jednak gdy moja córka wyraziła swoje zdanie o niej, pobiegła ona od razu do swojego brata, który jej życie zmienił w piekło. Wszyscy w Mount Carlem High School nie chcieli utrzymywać z nią kontaktu. Postanowiła wyjechać do swojego ojca do Londynu. Musi panienka zrozumieć, że w życiu liczy się przyjaźń, a nie sława. Tylko najbliżsi ludzie utrzymają panią przy życiu. Pieniądze się do niczego nie przydadzą, proszę mi uwierzyć- dodała, a ja ze zdziwieniem na twarzy ciągle się jej przyglądałam. Była smutna gdy opowiadała historię swojej córki, która podobno należała do elity. Żaden z przyjaciół nigdy mi nie opowiadał o jakiejś Erice Bloom, ale najprawdopodobniej unikali tego tematu. Sama nie chciałabym opowiadać o wykorzystującej mnie dziewczynie, która tak naprawdę nigdy za mną nie przepadała.
-Dziękuje za miłe słowa, ale dlaczego sądzi pani, że dla mnie najważniejsza jest tylko sława?- spytałam nadal nie rozumiejąc dlaczego oznajmiła mi, że sława w życiu człowieka nie jest wcale aż tak ważna.
-Bo wiele o panience słyszałam i wiem też jacy są panienki rodzice- odpowiedziała, a ja uświadomiłam sobie wtedy, że Margarette ma rację. Od urodzenia byłam w błysku fleszy, na planach filmowych, czy przy przygotowaniach modelek. Tym zawsze żyłam i przez dłuższy okres mojego życia właśnie praca modelki wydawała się dla mnie najważniejsza. Lecz odkąd jestem w Chicago moje nastawienie zaczęło się zmieniać. Uśmiechnięty Niall, zakochana Jenny, nieśmiała Danielle, rozpieszczona Eleanor, inteligentny Liam, rozrywkowy Louis, przyjacielski Harry i buntowniczy Zayn sprawili, że stałam się inną osobą. To właśnie oni są mi bliscy i mimo, że znam ich krótko to mogę nazwać ich swoją rodziną.
-Myślę, że już wiele ci wyjaśniłam- stwierdziła kobieta, która z uśmiechem przyglądała mi się. Odwróciła się i pogwizdując zwróciła się w stronę salonu, w którym zaczęła układać poduszki. Mocno zacisnęłam powieki, próbując powstrzymać łzy, a następnie pośpiesznie ruszyłam do swojego pokoju. Gdy tylko usiadłam na
swoje łóżko moją uwagę przykuła tapeta, którą ustawiła mi Jenny. Na wygaszaczu znajdował się palący Zayn, który ubrany był w skórzaną czarną kurtkę i czemuś się przyglądał. Jego siostra zrobiła mu kiedyś to zdjęcie swoim iPhone’m i postanowiła, że powinno znajdować się ono na moim wyświetlaczu. Na widok mojego chłopaka uśmiechnęłam się i od razu moje roztrzęsione ręce uspokoiły się. Zayn jest najcudowniejszą osobą na świecie. Każdy jego uśmiech sprawia, że i ja się uśmiecham. Każde jego słowo, gest ruch jest czymś wyjątkowym i powoduje, że moje serce bije szybciej. Nigdy nie pomyślałabym, że mogłoby mi tak mocno na kimś zależeć. Największy ból sprawia mi smutek na jego twarzy. Nie ma nic gorszego. Bo jeśli on jest smutny, to i ja jestem smutna. Rozmyślenia na temat czarnowłosego przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Pośpiesznie spojrzałam na ekran swojego białego iPhone’a i zauważyłam, że dzwoni do mnie mój chłopak. Wzięłam o ręki telefon, który odebrałam i zapytałam:
-Halo?
-Cześć księżniczko- przywitał się lekko zdyszanym głosem. Ciekawe cóż to on robił?- Jesteś teraz zajęta?- spytał, a ja uśmiechnęłam się na myśl spędzenia miłego wieczoru z moim chłopakiem. Wizja siedzenia przed telewizorem nie jest dla mnie czymś przyjemnym.
-Nie- odpowiedziałam podnosząc się z łóżka. Skierowałam się w stronę garderoby i w momencie, gdy do niej szłam Zayn rzekł:
-To spotkajmy się za chwilę pod twoim domem. Mam coś dla ciebie- dodał, po czym się rozłączył. Zaczęło zastanawiać mnie cóż to ma dla mnie mój chłopak, jednak szybko uciekła mi ta myśl, gdyż zaczęłam przeglądać się w lustrze. Dzisiejszego dnia ubrana jestem w dżinsowe
spodenki z wysokim stanem, czarną, jedwabną koszulę i tego samego koloru koturny. Zabrałam z jednej z półek kapelusz i włożyłam go na swoją głowę. Pasował mi ona do stroju, więc gotowa już byłam do wyjścia. Do kieszeni schowałam swój telefon, a następnie wzięłam klucze do apartamentu. Gdy przechodziłam przez salon kątem oka spojrzałam na Margarette, która czyściła kurz z półek. Kiedy przechodziłam przez próg apartamentu zauważyłam, że przygląda mi się ona i w miły sposób uśmiecha się do mnie. Zamknęłam drzwi i poszłam do windy, którą bez żadnego większego problemu zjechałam na sam dół. Gdy tylko metalowe wejście rozsunęło się zobaczyłam Stanleya, który uśmiechał się do mnie. Wiedziałam, że kiedy będę obok niego przechodziła rzuci jakiś niepotrzebny komentarz, który tylko dla niego będzie śmieszny. Na zewnątrz, przy drzwiach prowadzących do wieżowca
stał Zayn, który ubrany był w czarne rurki, tego samego koloru koszulkę, dżinsową kurtkę, czarny kapelusz i białe air maxy. W jednej ręce trzymał jak zwykle skończonego już prawie papierosa, a w drugiej długą czerwoną różę. Na widok prezentu i po części mojego chłopaka uśmiechnęłam się. Ochroniarz, który tak samo jak ja był uśmiechnięty, gdy koło niego przechodziłam rzekł:
-Jeśli ma różę to znak, że cię zdradził i żałuje albo nie chcę już z tobą być.
Przewróciłam tylko oczami i od tyłu przytuliłam mojego chłopaka, który stopą właśnie przygaszał papierosa. Zayn spojrzał na mnie i szeroko uśmiechnął się. Następnie ręką objął mnie w pasie i przybliżył do siebie, namiętnie całując mnie w usta. Czułam od niego mocny zapach wody kolońskiej oraz papierosów. Dużo osób nienawidzi takiej mieszanki, ale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, uwielbiam jego zapach.
-Ślicznie wyglądasz- wyszeptał mi do ucha Zayn. Spojrzał mi prosto w oczy i dodał- Proszę to dla ciebie.
Wręczył mi on długą, czerwoną różę, a ja z uśmiechem na ustach spytałam:
-Z jakiej to okazji?
-Niedługo się dowiesz- oznajmił ze złośliwym uśmiechem. Chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę Lawrence Avenue, w której znajdował się szereg butików, kawiarni, restauracji oraz hoteli.
-A mogę chociaż wiedzieć gdzie idziemy?- spytałam spoglądając na wyższego ode mnie chłopaka. Na twarzy Zayna znajdował się kilkudniowy zarost, który dodawał mu męskości. Ktoś kto go nie zna na pewno pomyślałby, że Malik jest jakimś dwudziestotrzyletnim narkomanem, który po kątach sprzedaje nieletnim narkotyki. Przynajmniej ja bym tak o nim pomyślała.
-Będę oryginalny i zabiorę cię do Starbucksa- odpowiedział z sarkazmem spoglądając na mnie. Prychnęłam pod nosem, na co mulat zareagował głośnym śmiechem. Objął mnie w ręką w tali i przysunął do siebie, następnie całując mnie przelotnie w czoło.
-Cieszę się, że postanowiłaś zostać-powiedział, wyszeptując mi do ucha.
-Tak, ja też się cieszę.
Jestem szczęśliwa z mojej decyzji. Doszłam do wniosku, że lepiej skończyć edukację i być z przyjaciółmi, na których mi zależy. To jest na pewno lepsze niż włóczenie się po świecie w samotności. Kiedyś będę to przecież mogła robić z Zaynem. W szybkim tempie doszliśmy do Starbucksa, który utrzymany jest w odcieniach brązu, bieli i czerni. Wszystkie lokale tej firmy są takie same i prawie niczym się od siebie nie różnią.
-Idź zająć nam miejsce, a ja kupię nam coś do picia. To co zwykle?- zapytał Zayn, gdy ja ruszyłam już w kierunku miejsc znajdujących się w rogu kawiarni. Potwierdzająco kiwnęłam głową i rozeszliśmy się na swoje strony. W Starbucksie na szczęście nie panował zbyt duży tłum. więc Malik w szybkim tempie zamówił moje ulubione karmelowe machiato i karmelowe frappucino, za którym to on przepadał. Usiadł naprzeciwko mnie i z uśmiechem na ustach podał mój napój.
-Więc powiesz mi z jakiej okazji kupiłeś mi różę?- spytałam.
-A, no tak, zapomniałem- stwierdził Zayn sięgając do tylniej kieszeni swoich spodni, z których coś wyjął.-Mam nadzieję, że chcesz wybrać się ze mną na bal maturalny?- spytał pokazując mi dwa bilety upoważniające na wejście. Uśmiechnęłam się do mojego chłopaka i odpowiedziałam:
-Nie.
Malik szeroko otworzył usta i o mały włos nie wylałby swojej kawy. Z powagą przyglądałam mu się, a on chcąc się dowiedzieć dlaczego z nim nie idę, z lekkim oburzeniem zapytał:
-Dlaczego?
-Dlaczego? To proste. Po pierwsze czekałam na twoje zaproszenie bardzo długo- zaczęłam wyliczając wszystko na palcach.- Po drugie wiele innych chłopaków było chętnych, więc w końcu postanowiłam wybrać się z kimś innym.
Zayn z osłupieniem patrzył na mnie, a ja z trudem mogłam zachować powagę. Jego zdziwiona mina rozbawiłaby każdego.
-Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz?- zapytał, a ja śmiejąc się odpowiedziałam:
-Tak właściwie, to tak.
Na twarzy mojego chłopaka dostrzec można było ulgę. Kąciki jego ust lekko drgały i już po chwili zobaczyć można było uśmiech. Cały czas się śmiałam z Zayna, który sarkastycznie rzekł:
-Ha, ha, ha bardzo śmieszne.
-Dla mnie tak- dodałam. Malik zrobił urażoną minę i zrobiło mi się go szkoda. Uspokoiłam się i z powagą w głosie rzekłam.- Przepraszam Zayn. Naprawdę bardzo się cieszę, że pójdziemy razem na ten bal.
Moje słowa najprawdopodobniej zadowoliły mojego chłopaka, gdyż w miły sposób uśmiechnął się do mnie. W milczeniu popijaliśmy kupione przez nas napoje. Rozglądałam się po lokalu i moją uwagę przykuła niska, zgrabna blond włosa dziewczyna i wyższy od niej chłopak, który miał jasne włosy. Obejmował on swoją partnerkę i z uśmiechem na twarzy przyglądał się jej. Ona zawzięcie mu o czymś opowiadała i w pewnym momencie przerwał on swojej dziewczynie i pocałował ją w usta. Mimo, że Niall i Jenny nie są razem, to tą parę skojarzyłam właśnie z nimi. Związek mojej przyjaciółki i jej najlepszego przyjaciela moim zdaniem nie wiele różniłby się od ich przyjaźni.
-Komu ty się tak przyglądasz?- spytał Zayn spoglądając na parę, która właśnie skończyła się całować. Mulat spojrzał na mnie, a ja z lekkim uśmieszkiem zaczęłam się zastanawiać.
-Ciekawe jak Jenny poradzi sobie bez Nialla i Nicka. To w nich ma przecież największe poparcie.
-Musi nauczyć się żyć bez nich. I nie wiemy przecież czy zakończy się jej związek z Nickiem- stwierdził popijając przy tym swoją kawę. Ja także napiłam się z kubka, którego ciepła ciecz rozgrzała moje ciało.
-Myślisz, że to przetrwa? Ona będzie tu, a on w Yale. Ona na dodatek go nie kocha- dodałam nie wyobrażając sobie „związku” na odległość Jenny i Nicka.
-Gdyby go nie kochała, to by z nim nie była- stwierdził Zayn, który nadal nie rozumiał tego, że jego siostra po uszy zakochana jest w Niallu.
-Czasami zastanawiam się czy jesteś głupi czy po prostu ślepy- odparłam z niechęcią.- Czy gdy byłeś w „związkach” to kochałeś każdą swoją dziewczynę? Na przykład Eleanor, kochałeś ją?- dopytywałam, a Malik jedynie prychnął pod nosem, próbując powstrzymać swój śmiech. – Twoja reakcja mówi sama za siebie. Jenny jest z Nickiem by zapomnieć o Niallu- dodałam twardym wzrokiem spoglądając na brązowookiego, który w teatralnym geście przewrócił oczyma.
-Możemy zmienić temat?- spytał Zayn.- Związek mojej siostry to jej sprawa i my nie powinniśmy się w to mieszać- odparł, a ja chcąc zachować miłą atmosferę, uprzejmym głosem zapytałam:
-To o czym chcesz porozmawiać?
Mulat przez chwilę wahał się, a następnie rzekł:
-To jakie mamy plany na wakacje?
Co roku jeździłam gdzieś z rodzicami, jednak w tegoroczne wakacje oni są zbyt zajęci. Z powodu mojej decyzji o zostaniu w Chicago na następne trzy lata zrezygnowałam z jakiegokolwiek wyjazdu. Wzruszyłam ramionami i zwróciłam się w kierunku czarnowłosego.
-A ty coś wymyśliłeś?
-Wszyscy nasi przyjaciele rozjeżdżają się na początku wakacji do swoich nowych szkół by się udomowić- zaczął Zayn, a ja popijając swoją kawę przysłuchiwałam się mu.- Myślę, że we trójkę powinniśmy ich odwiedzić. Zobaczyć jak będą żyli i w ogóle- dodał, a ja zgodziłam się z nim.
-To dobry pomysł. Na pewno lepszy niż siedzenie przed telewizorem przez całe dwa miesiące- stwierdziłam ciesząc się, że nie będę musiała tak spędzać wolnego czasu. To byłoby marnotrawstwo. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w kawiarni, po czym wstaliśmy i idąc za rękę skierowaliśmy się w stronę parku. Gdy byliśmy już na miejscu Zayn usiadł na oparciu ławki, a ja stanęłam przed nim.
-O czym tak myślisz?- spytał mnie mulat chwytając moje dłonie. Przysunął mnie tym sposobem do siebie i zmusił bym usiadła przed nim. Oparłam głowę o jego kolana odchylając ją do tyłu tak, że mogłam spojrzeć w twarz mojego chłopaka. On tylko słodko się uśmiechnął po czym pocałował mnie w usta.
-O niczym. Tak jakoś, po prostu jestem trochę zmęczona- odpowiedziałam wzdychając.
-Ach tak, a czym to księżniczka jest aż tak zmęczona, hm?- spytał żartobliwie Zayn, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. Mogłabym siedzieć tak godzinami, patrząc w jego oczy, które tak bardzo uwielbiam. Mulat sięgnął ręką do tylnej kieszeni swoich spodni po czym wyjął z nich paczkę Marlboro. Zapalił jednego papierosa zaciągając się nim, po czym mi go podał. Zrobiłam to samo i oddałam fajkę mojemu chłopakowi. Chwyciłam jego dłoń bawiąc się jego długimi i zimnymi palcami.
-Cieszę się, że cię mam- szepnął Zayn wypuszczając dym papierosowy prosto w moje usta. Wciągnęłam go po czym z głośnym westchnięciem wypuściłam. Wstałam z ławki ciągnąc czarnowłosego za rękę, by również wstał. Kiedy staliśmy już na przeciw siebie położyłam swoje dłonie na jego biodrach, on zrobił to samo. Nachylił się chcąc mnie pocałować, jednak tą przyjemną chwilę przerwał nam dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Kurwa mać, w najlepszych momentach- szepnął wyciągając telefon ze swoich obcisłych spodni. Ja tylko się uśmiechnęłam i odeszłam kilka kroków by dać mu spokojnie porozmawiać. W oddali zauważyłam płaczącą dziewczynę, na którą prawdopodobnie chłopak jej krzyczał. Ona tylko się skuliła ciągnąc go za rękę. Po jej policzkach wciąż spływały łzy, a blondyn wściekły wymachiwał rękami, a po chwili rzucił w twarz przestraszonej brunetki najprawdopodobniej jakimś zdjęciem, o które była ta cała kłótnia. Ona jeszcze krzyczała za nim, lecz on tylko machnął lekceważąco ręką i szybkim krokiem od niej odszedł. Biedna dziewczyna chwyciła zdjęcie leżące na trawie, po czym wybuchła jeszcze większym płaczem, porwała zdjęcie, po czym chwiejnym i niepewnym krokiem udała się w stronę wyjścia z parku. Zrobiło mi się jej szkoda. W pewnym momencie ktoś niespodziewanie objął mnie od tyłu w pasie i pocałował w kark, wywołując przy tym falę przyjemnych dreszczy. Był to oczywiście Zayn.
-Kochanie, musimy się zbierać. Odprowadzę cię do domu, a potem pojadę odebrać Harry'ego z treningu. Kurwa, czy ja wyglądam jak ojciec?- spytał lekko zdenerwowany mulat. Chwyciłam go za rękę śmiejąc się pod nosem. Ruszyliśmy w stronę mojego apartamentu.
-Wiesz, jakby tak dłużej popatrzeć to mógłbyś być już ojcem. A co się stało?- spytałam Zayna, który w tym samym momencie zapalał już trzeciego papierosa. Drugiego spalił rozmawiając przez telefon.
-Harry był z Tommym, jakimś tam kolegą z drużyny w klubie i wypili kilka kolejek wódki, ale tępe chuje zapomniały, że zaraz mają trening i pijani w trzy dupy poszli na boisko. Oczywiście trener nie pozwolił im grać i muszę teraz jechać po Harry'ego bo domu na piechotę to on nie wróci- wytłumaczył mój chłopak rzucając skończoną już fajkę na chodnik. Zaśmiałam się tylko cicho pod nosem wyobrażając sobie komiczną sytuację z Harrym i jego trenerem. Po chwili staliśmy już pod moim budynkiem. Zayn przysunął się do mnie podnosząc mój podbródek swoim długim palcem. Uśmiechnęłam się, a on delikatnie lecz
stanowczo złożył pocałunek na moich ustach. Gdyby ktoś kazał robić mi jedną czynność do końca życia wybrałabym całowanie Malika. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a nasze oddechy były nierówne. Zayn zgarnął moje włosy za ucho zagryzając przy tym wargę. Uwielbiam gdy to robi, wygląda wtedy tak słodko i bezbronnie.
-Muszę już iść, do zobaczenia jutro kochanie- szepnął po czym puścił moją dłoń i udał się w stronę swojego auta. Stałam tak jeszcze chwilę patrząc na znikającego w oddali Zayna, po czym weszłam do apartamentu zadowolona z dzisiejszego dnia.


Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :) Przypominam, że wciąż możecie zadawać pytania nam autorkom jak i bohaterom <proszę podkreślać do kogo się zwracacie>.
Chciałam też poinformować, że następne dwa rozdziały będą opisywały to samo zdarzenie lecz z dwóch różnych perspektyw, więc proszę się nie dziwić. Przypominam także o konkursie:


KONKURS.
Jak się dużo osób domyśliło konkurs polegać będzie na napisaniu rozdziału z perspektywy któregoś bohatera. Możecie być z perspektywy: Jenny, Loli, Zayna, Nialla, Louisa, Eleanor, Nicka, Harry'ego, Liama i Danielle.
Wasz rozdział nie musi mieć nic wspólnego z tym co my tutaj piszemy. Możecie na przykład napisać, że Jenny jest z Niallem lub, że Louis mówi Zaynowi o tym, że sypiał z Lolą. Wierzymy, że wymyślicie coś bardzo ciekawego i interesującego. Opisujecie co chcecie i z jakiejkolwiek perspektywy. 
Wygraną jest umieszczenie pracy na naszym blogu i wasz blog, strona, tumblr lub twitter do końca bloga będzie umieszczany pod rozdziałami. Dodatkowo wykonam na waszego bloga filmik, który pomoże w rozpowszechnieniu go.
Pracę można wysyłać do 30 listopada 2012 (piątek) do godziny 23. Późniejszych prac nie przyjmiemy, gdyż w sobotę chcemy wybrać pracę i tego samego dnia, w osobnym poście ogłosić wyniki. Dajemy długi termin, gdyż jest rok szkolny i sama mam mało czasu na wszystko. Mamy nadzieję, że dużo osób weźmie udział. 
Swoje prace wysyłajcie na adres : youngprettylove6@gmail.com w temacie wpisując KONKURS. proszę też na początku lub na końcu swojej pracy pisać co mamy rozpowszechnić wstawiając link.


11/23/2012

16 rozdział

Z perspektywy Jenny w tle
*następny tydzień, sobota*
Zazwyczaj najlepszy przyjaciel, gdy ma ci coś ważnego do powiedzenia czeka na moment aż się obudzisz. Jednak mój najlepszy przyjaciel nie lubi czekać, więc nawet w weekend nie da mi się spokojnie wyspać. Przykryłam się całkowicie kołdrą i z mocno zamkniętymi oczami przysłuchiwałam się rozmowie mojej mamy i Nialla.
-Jenny u siebie?- zapytał mój blond włosy przyjaciel, którego rozpoznałam po melodyjnym i delikatnym głosie. Z trudem odwróciłam się na brzuch i na głowę położyłam sobie poduszkę, która uciszyć miała dźwięki dochodzące za drzwi. Niestety wiedziałam, że zaraz do mojego pokoju wejdzie Horan, który nie pozwoli mi ponownie usnąć.
-Tak, ale wczoraj wróciła późnym wieczorem ze spotkania z Nickiem i jeszcze śpi. A ty co taki wesoły?- spytała, przy tym najprawdopodobniej się do niego zbliżając gdyż słyszałam stukot jej obcasów. Najprawdopodobniej niedługo będzie szła do swojej pracy.
-Mam dla niej wieści- odparł Niall, a ja zaczęłam zastanawiać się nad tym, co chce on mi powiedzieć. Zmęczenie jednak dawało się we znaki, gdyż nadal nie miałam siły wygramolić się ze swojego łóżka.
-Miejmy nadzieję, że nie będzie zła gdy ją obudzisz. Oboje wiemy, że tego nie lubi- dodała i oboje wybuchli głośnym śmiechem, który słychać bardzo donośnie przez zamknięte drzwi. Mają rację z tym, że nie lubię gdy ktoś mnie budzi. Mój organizm potrzebuje około ośmiu lub dziewięciu godzin snu by porządnie się wyspać. W innym wypadku jestem przez prawie cały dzień senna i zdenerwowana.
-Nawet jeśli będzie zła to i tak długo nie będzie się gniewać. Ona nie potrafi być z ludźmi w konflikcie- powiedział, po czym po sekundzie otworzyły się drzwi, które z trzaskiem się zamknęły.
-Jenny pobudka!- krzyknął wchodząc na moje łóżko- Nie ma spania- dodał próbując zdjąć ze mnie kołdrę. Jego starania niestety poszły na marne, gdyż z całej siły trzymałam ją przy sobie. Nie chciałam jeszcze wychodzić z łóżka. To tylko w nim mogłam bez problemu odpłynąć do swoich marzeń, gdzie wszystko toczy się po mojej myśli.
-Jenny proszę nie kłóć się ze mną. Wstań proszę- powiedział miłym głosem, w tym samym momencie przestając ciągnąc za moją pościel.
-Nie- odburknęłam cicho z nadzieją, że pozwoli pospać mi jeszcze kilka minut. Wyobraziłam sobie, że Niall się uśmiecha, gdyż z radością rzekł:
-Dobra, to jak chcesz. W takim razie nie dowiesz się moich wspaniałych wieści.
Po tych słowach pośpiesznie wyłoniłam się znad kołdry i z przymrużonymi oczami spojrzałam na mojego  najlepszego przyjaciela, który dzisiejszego poranka ubrany jest w biały T-shirt, szare, luźne dresy, białe adidasy oraz granatowy full cap. Dłonią zaczęłam trzeć oko, gdyż zwykle robię to po przebudzeniu. Szeroko uśmiechnęłam się do Nialla, po czym ziewnęłam zakrywając ręką usta.
-To co miałeś mi do przekazania?- spytałam, gdy on siadł naprzeciwko mnie. Na twarzy mojego najlepszego przyjaciela pojawił się uśmiech po którym mogłam się wiele spodziewać. Serce biło mi bardzo mocno, gdyż po jego radości widać było, że wieści jakie ma mi do przekazania są dla niego bardzo ważne.
-No Niall mów- zażądałam spoglądając prosto w jego wspaniałe niebieskie tęczówki, które sprawiają, że moje serce dostaje palpitacji.
-Dostałem dzisiaj list. Przyjęli mnie, Jenny. Rozumiesz to?- zapytał raczej retorycznie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale tak naprawdę nie wiedziałam co mam myśleć. Powinnam cieszyć się z moim przyjacielem, gdyż jego największe marzenie właśnie się spełniło, lecz niestety było mi smutno, ponieważ Niall wyjechać miał do Nowego Jorku. Jednak sama postanowiłam lecieć do Londynu, gdzie chcę się edukować. Problem w tym, że Horan powiedział mi o swoim wyjeździe, a ja mu nie. Nadal nikt o tym nie wie. Odsunęłam od siebie tą myśl i przytuliłam swojego najlepszego przyjaciel, gdyż w ten sposób chciałam pogratulować mu dostania się do wymarzonej szkoły.
-Udało ci się- wyszeptałam mu do ucha, gdy nadal znajdowaliśmy się w uścisku-Zrobiłeś to- dodałam spoglądając na jego idealną twarz, na której znajdował się szeroki uśmiech. W milczeniu przyglądaliśmy się sobie aż w końcu nasze usta spotkały się. Sama nie wiem jak to się stało, ale powiem szczerze, że podoba mi się to. Nieraz w delikatny sposób mnie całował, jednak nigdy nie robiliśmy tego tak jak teraz. Jego wargi są słodkie i idealnie pasują do moich. Ta chwila jest wspaniała i mogłaby trwać wiecznie. Tylko jest jeden problem…
-Nie powinniśmy- przerwałam nasz pocałunek w delikatny sposób oblizując swoje usta. Niall tak samo jak ja unikał jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Oboje doskonale wiemy, że nie powinniśmy tego robić. Mam przecież chłopaka, którego kocham. Niestety to nie miłość, której oczekuje ode mnie Nick.
-Tak, nie powinniśmy- poparł mnie, w tym samym czasie nerwowo bawiąc się palcami. Zawsze gdy tak robi wiem, że jest zdezorientowany i nie wie co ma dalej zrobić. Rzadko to się u niego pojawia, a jeśli już jest, to spodziewać się można chyba najgorszego. Przeniosłam swój wzrok z roztrzęsionych dłoni Nialla, na jego twarz i zauważyłam, że mi się przygląda. Chciałam coś powiedzieć, jednak on pośpiesznie rzekł:
-Masz przecież chłopaka, z którym jesteś szczęśliwa.
Przez chwilę zszokowana patrzyłam na niego i gdy zauważyłam na jego twarzy radość postanowiłam także się uśmiechnąć. Niestety w moim przypadku było to nieszczere.
-Mam chłopaka, z którym jestem szczęśliwa- powtórzyłam szeptem, po czym dodałam- Wspaniale, że się tam dostałeś. Jestem z ciebie dumna.
-Zapomnijmy o tym Jenny- powiedział, a ja potwierdzającym kiwnięciem głowy zgodziłam się z nim. Ponownie przytuliłam Nialla, opierając swoją głowę o jego umięśnione ramię. Zamknęłam oczy i pomyślałam, że chciałabym zostać w jego uścisku już na zawsze. Wtuleni w siebie milczeliśmy, powoli oddychając i przysłuchując się naszym oddechom, jednak Horan odsunął się ode mnie i z szerokim uśmiechem spojrzał na mnie.
-Szykuj się. Za dwie godziny wszyscy u mnie będą- powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.- Muszę im przecież powiedzieć, że dostałem się do Juilliarda. Na samym początku roku szkolnego uzgodniliśmy przecież, że spotkamy się u osoby, która ostatnia dostanie list ze swojej szkoły- dodał, a ja przypomniałam sobie o naszym planie, który wymyśliliśmy na początku ostatniej klasy. Zapomniałam o tym pomyśle, który powstał z inicjatywy mojej i Nialla. Niechętnie rozciągnęłam się chcąc rozbudzić swój organizm, a następnie ręką zaczesałam włosy, które opadały mi na oczy.
-Zayn jest w domu?- zapytałam, gdy w tym samym momencie usłyszałam, że frontowe drzwi zamykają się z hukiem. Najprawdopodobniej mama poszła do swojej pracy.
-Twoja mama mówiła, że poszedł gdzieś z Lolą. Ah, co ta miłość robi z ludźmi- dodał w żartach, co spowodowało, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Prawdą jest, że to mocne uczucie zmienia. Mój brat, odkąd jest z Lourdes stał się inny. Jest milszy i nie uważa się za najważniejszego. No, przynajmniej tego nie okazuje. Gdy zrozumiałam, że jestem zakochana w moim najlepszym przyjacielu moje życie zaczęło się zmieniać. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez tego wspaniałego uczucia. Bez niego moje życie byłoby puste…
-To zostawiam cię, byś w spokoju mogła się przygotować. Za dwie godziny bądź u mnie- rzekł, a następnie w przelotny sposób pocałował mnie w policzek. Przed zamknięciem drzwi mojego pokoju spojrzał na mnie i uśmiechnął się, po czym zniknął. Przez chwilę siedziałam jeszcze w pokoju, a następnie wyszłam z niego kierując się do swojej garderoby. Stanęłam przy wieszaku na ubrania i zaczęłam przeglądać rzeczy, które mogłam dla siebie wybrać na ten leniwy dzień. Mimo, że powinnam zastanawiać się nad tym co na siebie włożyć to myślami uciekałam do sytuacji, która miała przed chwilą miejsce. Pierwszy raz odkąd znam Nialla tak naprawdę się z nim całowałam. I nigdy, przenigdy nie wierzyłam w to, że taka rzecz będzie mieć miejsce. Dłonią dotknęłam ust, które niedawno stykały się z delikatnymi wargami mojego najlepszego przyjaciela i szeroko uśmiechnęłam się. To złe, że chciałabym to powtórzyć, gdyż mam chłopaka. Plusem jest to, że całowało mi się go wspaniale i przenigdy nie zapomnę tego pocałunku. Ponownie zaczęłam przyglądać się swoim
ubraniom i w końcu zdecydowałam się na krótkie, czarne spodenki, szarą bluzę z kapturem, białą koszulkę i tego samego koloru krótkie conversy. Następnie poszłam do łazienki, w której chciałam przyszykować się do wyjścia.
*dwie godziny później*
Drzwi do mieszkania Nialla otworzył mi nie kto inny, jak sam jego właściciel, który od razu mnie przytulił. Nie ważne było to, że niedawno się jeszcze widzieliśmy. Horan lubi przytulać ludzi i mi to nie przeszkadza. Zamknął za mną drzwi, a następnie złapał za rękę ciągnąc przy tym w stronę swojej sypialni. Spojrzał na mnie swoimi wspaniałymi, niebieskimi tęczówkami i radosnym głosem rzekł:
-Wszyscy już są i czekaliśmy na ciebie. Nikomu jeszcze nie powiedziałem- dodał szeptem, gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami jego pokoju. Kiedy tylko otworzyliśmy drzwi i przekroczyliśmy próg sypialni moją uwagę przykuł Harry, który siedział na Liamie i dla żartów się z nim bił. Mam przynajmniej nadzieję, że to było na żarty. Lola stała przy biurku i w ręku trzymała ozdobną ramkę i przyglądała się zdjęciu, na którym znajdował się Niall i ja. Danielle stała z nią i o czymś najprawdopodobniej rozmawiały. Eleanor siedziała wraz z Louisem na brzegu dużego, dwuosobowego łóżka na którym to Harry i Liam się dla zabawy bili. Zayn próbował rozszyfrować jak działa konsola DJ’a, jednak przychodziło mu to z wielkim trudem. Wszyscy w jednym momencie zwrócili na nas uwagę i szeroko uśmiechnęłam się do nich. Nic nie musiałam mówić, gdyż Niall chciał już jak najszybciej powiedzieć naszym wspólnym przyjaciołom o niespodziance jaką dla nich ma. Ja także w planach miałam poinformowanie ich o tym, że wyjeżdżam. Jednak uniemożliwia mi to strach, który spowodowany jest reakcją moich przyjaciół. Jestem w stu procentach pewna, że Zayn będzie niezadowolony z tego, że wyjeżdżam. Zostałby w Chicago wtedy sam, bez żadnych przyjaciół i bez nikogo bliskiego.
-Dobra!- rzekł głośnym głosem Nialla, uspokajając w ten sposób naszych znajomych- Czas dowiedzieć się gdzie kto skończy.
Po tych słowach wszyscy jak w jakimś wojsku usiedli blisko siebie. Liam, Harry, Louis i Eleanor znajdowali się na brzegu łóżka. Danielle usadowiła się przy swoim chłopaku opierając się o nogi Payne'a. Wraz z Niallem postanowiliśmy usiąść przy moim bracie i jego dziewczynie. I wtedy zapadła między nami wszystkimi niezręczna cisza. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć i żadne z nas nie wiedziało jak ma się zachowywać. Czasami lubię sobie pomilczeć, jednak w tak dużym gronie cisza wydawała się nie zręczna.
-To może Danielle powie nam gdzie się wybiera- stwierdził Zayn, który ręką wskazał na brązowowłosą dziewczynę, która nieśmiało uśmiechnęła się do nas. Każdy z nas pewien był tego, że Peazer dostanie się do Juilliarda. Jej słowa zapewne miały to tylko potwierdzić.
-Każdy wie gdzie się dostała. Lepiej spytajcie się kogoś innego- powiedziała zdenerwowana Eleanor, która miała głęboko gdzieś, informację do jakiej szkoły dostała się Danielle. Właśnie w tym momencie widać jest jak bardzo zależy jej na przyjaźni z Peazer.
-Wiem, że ciebie interesuje tylko czubek swojego nosa, ale ja chciałabym dowiedzieć się do jakiej szkoły idzie Dan. Więc mogłabyś się kurwa uspokoić?- spytała zdenerwowana Lola spoglądając na Calder. Brązowowłosa dziewczyna Louisa natychmiast spuściła głowę, a uszczęśliwiona Lourdes spojrzała na partnerkę Payne'a i zwróciła się w jej kierunku mówiąc:
-Kontynuuj Danielle.
Mulatka nieśmiało uśmiechnęła się. Lola jest dobrą przyjaciółką i mimo, że nie spędza za wiele czasu z Peazer to widać, że jest ona dla niej bardzo ważna. Gdy nie znałyśmy jeszcze Martinez spędzanie dni z Eleanor i Dan było główną częścią mojego życia. I mogę szczerze powiedzieć, że miło spędzałoby mi się ten czas, gdyby nie grymasy dziewczyny Tomlinsona. Ciągle coś jej się nie podobało i wszystko musiałyśmy robić tak jak ona chce. Jeśli ona chciała iść na zakupy, to my także musiałyśmy na nie iść. Jeśli chciała iść do kina, to my także musiałyśmy iść do kina. Byłyśmy od niej uzależnione i zapewne nadal by tak było, gdyby nie to, że się od niej uwolniłam. Danielle niestety nie potrafi tego zrobić. Za bardzo zależy jej na trwającej już długi okres czasu przyjaźni.
-Jak wiecie dostałam wczoraj dostałam list od Juilliarda- zaczęła, a ja przypomniałam sobie reakcję Nialla, który na wieść o tym, że nasza przyjaciółka dostała pocztę zasmucił się. Martwił się, że nie przyjęto go do szkoły, jednak jak się okazało razem uczęszczać będą do swojej wymarzonej placówki.- Więc dostałam się- powiedziała uradowana. Liam pośpiesznie przytulił od tyłu swoją dziewczynę, a następnie pocałował ją w usta. W dyskretny sposób spojrzałam kątem oka na Nialla, który szeroko uśmiechał się. Był szczęśliwy, że w nowej szkole będzie miał starych przyjaciół, za którymi przepada. Zaczęliśmy gratulować Danielle ciesząc się jej szczęściem. Długo rozmawialiśmy o tym gdzie kto się dostał. Nikogo nie zdziwiła wiadomość, że Eleanor przyjęto na University of California w Los Angeles, oraz że Liam od nowego roku szkolnego uczęszczać będzie do Princeton. Następnie spytano Louisa i Harry’ego czy dostali się do Yale. Oczywiście ich odpowiedź była twierdząca.
-Nick też będzie chodził do Yale- oznajmiłam szeroko uśmiechając się. Mój najlepszy przyjaciel jedynie prychnął pod nosem, co spowodowało, że mechanicznie spojrzałam w jego kierunku. Jedynie uśmiechnął się, a następnie spojrzał na Lolę i zapytał:
-A ty gdzie idziesz?
Blond włosa przez moment wahała się nad odpowiedzią i najprawdopodobniej bała się reakcji naszych przyjaciół.
-Idę na Uniwersytet w Chicago- wyjaśniła, a my ze zdziwieniem przyglądaliśmy się jej. Jeszcze niedawno w planach miała opuszczenie Chicago i wyjechanie gdzieś daleko, gdzie zacznie pracę jako modelka. Mój brat zszokowany przyglądał się jej, aż w pewnym momencie przytulił ją i oboje zaczęli się całować. Czy naprawdę każdy musi to teraz robić? Kiedy przestali obdarowywać się pocałunkami Zayn spoglądając już na nas wszystkich powiedział:
-Wiedziałem, że w końcu zmądrzejesz. I już wiemy kto będzie nową elitą- dodał w żartach mój brat patrząc na mnie i na Lolę. Spuściłam wzrok, gdyż najprawdopodobniej nie zostanę w tym mieście. Zayn zostanie tu sam i wraz z Lolą będą szczęśliwi. Nie będą mieli trzeciego koła u wozu, które wszędzie by za nimi chodziło. Jednak nadal nie potrafię im tego powiedzieć. Niall nagle się podniósł i podszedł do swojego biurka, z którego coś wyjął. Zaczęłam się domyślać się, że jest to list z Juilliarda. Wszyscy z zaciekawieniem przyglądali się mu i Louis, który podniósł się z łóżka podszedł do swojego przyjaciela i zapytał:
-Co ty tam chowasz?
Niall szeroko uśmiechnął się i wyjął kartkę przed siebie. Następnie z dumą zaczął czytać.
-„Z przyjemnością stwierdzamy, że Niall James Horan został przyjęty do Juilliard School na wydział muzyczny”.
Tylko to jedno zdanie wystarczyło by spowodować u wszystkich w osłupienie. Zayn, który ze zmarszczonymi brwiami patrzył na Horana podniósł się z podłogi, podszedł do swojego przyjaciela i z ręki wyrwał mu oficjalny list. Pod nosem czytał co jest w nim napisane i wszyscy podchodzili do mojego brata i z ręki wyrwali sobie kartkę papieru. Zdenerwowany mulat zwrócił się do Horana i głośnym tonem zapytał:
-Dlaczego nam nie powiedziałeś, że tam zdajesz?
-Co się na niego wściekasz?- oburzył się Louis- Powinieneś się cieszyć, że się dostał, a nie.
-Cieszę się, ale mógł nam chociaż powiedzieć- odpowiedział mu Malik. Wszyscy o czymś dyskutowali, lecz ja w dyskretny sposób podniosłam się z podłogi i jedyne co udało mi się ujrzeć przed opuszczeniem pokoju Nialla to Zayn i Louis, którzy dla zabawy się bili. W delikatny sposób zamknęłam drzwi i skierowałam się do salonu. Nie chcę im teraz mówić, że wyjeżdżam. Nie potrafię. Usiadłam na szarej, dużej kanapie i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Myślami jednak uciekałam do mojego wyjazdu. Nadal nie jestem co do niego pewna i mimo, że potwierdziłam swoją naukę na uczelni to mam wątpliwości. Moim marzeniem od dłuższego czasu było uczęszczanie do Royal Academy of Arts, jednak myśl, że opuszczę na tak długi czas przyjaciół, rodzinę i Nialla przeraża mnie. Bo najtrudniejszą rzeczą w życiu jest udawanie, że kogoś nie potrzebujesz, podczas gdy ta osoba jest jedynym elementem, który umożliwia ci normalne funkcjonowanie. Nie wyobrażam sobie dnia bez uścisku Nialla, jego uśmiechu. Za bardzo mi na nim zależy, by wyjechać tak daleko.
-Ej Jenny, co jest?- zapytał się mnie Harry, który nagle pojawił się w salonie. Dzisiejszego dnia ubrany jest w szarą koszulkę, czarne rurki, luźną czapkę i białe, krótkie conversy. Usiadł obok mnie i ze zdziwieniem spytał:
-Czemu płaczesz?
Pośpiesznie ręką dotknęłam policzka i okazało się, że po nim spływają mi łzy. Nawet nie zauważyłam, że płaczę. To dziwne, gdyż zazwyczaj kontroluję swoje łzy. Wierzchem dłoni otarłam je i szeroko uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że Harry pomyśli, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-To przez Nialla?- dopytywał się mnie. Zdziwiona pośpiesznie zapytałam:
-Co przez Nialla?
Harry przez chwilę unikał ze mną kontaktu wzrokowego lecz po jakimś czasie z lekkim wahaniem spojrzał na mnie i wyjaśnił:
-Ja wiem Jenny. Wiem, że go kochasz- dodał, a ja z szeroko otwartymi oczyma i z mocno bijącym sercem patrzyłam na niego. Skąd on to wie? Czy ktoś mu powiedział? A może to zauważył? Czy powiedziałam mu to gdy byłam pijana? Czy może domyślił się, że wykorzystuję tylko Nicka.
-Skąd wie…- zaczęłam lecz Styles pośpiesznie mi przerwał.
-Skąd wiem? To proste Jenny. Przez ponad rok próbowałem cię poderwać, a ty nic- odpowiedział, a ja zaśmiałam się przypominając sobie niektóre komiczne sytuacje jakie miały miejsce.
-Tak, doskonale pamiętam jak próbowałeś mnie poderwać- odparłam z lekką w drwiną w głosie- Przez prawie pół roku nosiłeś mi na każde zajęcia torebkę.
Harry zrobił smutną minę i zagryzał usta próbując powstrzymać uśmiech. Niestety z trudem mu to wychodziło.
-Proszę nie przypominaj mi tego. Przez prawie cały rok chłopacy z drużyny nazywali mnie gejem myśląc, że twoje torebki są moimi. Uwierz mi, że chłopacy nie lubią gdy chłopak jest gejem. Te dziwne spojrzenia, gdy byliśmy pod prysznicem. Każdy myślał, że chcę się dorwać do jego… - przerwał nagle w połowie zdania robiąc przy tym dziwną minę. Na mojej twarzy pojawiła się uśmiech i szybko przypomniałam sobie o kolejnej śmiesznej sytuacji, która miała kiedyś miejsce.
-Najgorszą rzeczą jaką zrobiłeś było powiedzenie do mnie głupich i idiotycznych tekstów z internetu. „Hej, bolało jak spadłaś z nieba?” albo „Czy jesteś z Alaski? Bo tam są tylko takie laski”. Nie wieże, że znałeś mnie już od niewiadomo ilu lat, to i tak spytałeś się czy jestem z Alaski. To było bezmyślne- dodałam z lekkim żalem spoglądając na mojego brązowowłosego przyjaciela, który nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
-Miałem wtedy szesnaście lat!- krzyknął lekko oburzony.
-Miałeś AŻ szesnaście lat!- odkrzyknęłam, podkreślając drugie słowo- Co ty w ogóle we mnie widziałeś?- spytałam nie rozumiejąc tego jak Harry mógł się we mnie przez tak długi okres czasu podkochiwać.
-Jesteś blondynką. Jesteś szczupła i często powtarzasz „Wspaniale”. Myślę, że to dobra odpowiedź- rzekł. Teraz wiem jak kiedyś musiał się czuć. Mimo, że się starał i próbował mi zaimponować to ja nie zwracałam na niego większej uwagi. Nie interesowało mnie to, że mu zależy, i że moglibyśmy spróbować. Nawet jakby się nie udało, dalej byśmy byli przyjaciółmi.
-Pamiętasz jak byliśmy młodsi? Zawsze byliśmy razem. Ty, ja i Niall- mówiłam przyglądając się kwiatom, o które zawsze dba mama farbowanego na blond chłopaka- Zayn i Louis byli niegrzecznymi chłopcami, a Liam ich pilnował by nie stała im się krzywda. Wszędzie chodziliśmy razem. Nasza trójka. Ta wspaniała trójka, która w jakiś magiczny sposób się rozpadła…
-Tak, miłość to magiczna rzecz- wtrącił się przerywając mi- Na początku, gdy zaczęło mi na tobie zależeć i gdy nie bałem się tego okazać, ty naglę zaczęłaś się ode mnie oddalać. Bałem się, że to dlatego, że mi się podobałaś, jednak w pewnym momencie zrozumiałem o co tu dokładnie chodzi. Niall u ciebie zawsze był najważniejszy. To on zawsze był twoim księciem, a ja głupim smokiem. Nigdy nie lubiłem być smokiem, gdy bawiliśmy się w królewnę. I pewnego dnia, gdy przyglądałem się waszej dwójce zrozumiałem, że ty go kochasz, i że ci na nim zależy. Widziałem to od początku Jenny- powiedział spoglądając na mnie. Szybko jednak uciekłam od niego wzrokiem. Milczeliśmy i nie przeszkadzało nam to. Teraz kontrolowałam łzę, która spłynęła po moim policzku. Spojrzałam na Harry’ego i mimo, że łza powinna sugerować, że jest mi teraz źle, uśmiechnęłam się i wyszeptałam:
-Bo chodzi mi o to, by dał mi swoją bluzę, gdy mi zimno. I by przytulił bez słów, gdy tego potrzebuję. I by po prostu mnie kochał.
-On cię kocha Jenny. Wszyscy cię kochają, tylko on o tym jeszcze nie wie- stwierdził Styles próbując mnie jakoś pocieszyć. Przybliżyłam się do mojego przyjaciela i przytuliłam się do niego opierając głowę na jego ramieniu. Harry narzucił na moją głowę kaptur mojej bluzy i w milczeniu siedzieliśmy wtuleni w siebie.
-Kocham cię- powiedziałam cicho, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Ja ciebie też Jenny- odpowiedział. Zapewne siedzielibyśmy tak we dwójkę bardzo długo, gdyby nie Louis, który wyszedł z sypialni Nialla i z radością krzyknął:
-Drogie dzieciaczki, nie ma seksu. Idziemy uczcić nasz przyszły rok w nowych szkołach. Oczywiście na myśli mam szampana dla dzieci, a nie takiego dla dorosłych- dodał z sarkazmem. Niechętnie wygramoliłam się z uścisku i pomyślałam o tym, czy mogłabym zadzwonić po Nicka, który także powinien cieszyć się z dostania do Yale. Jednak moją uwagę przykuł uśmiechnięty Niall, który rozmawiał o czymś z Liamem. To
chyba jego najlepszy dzień w życiu i nie powinnam zapraszać osoby, za którą on nie przepada. Jego wspaniały humor by zniknął, a tego przecież nie chcę. Zdjęłam z włosów kaptur i podeszłam do Danielle, z którą zaczęłam rozmawiać.

I jest rozdział Jenny. Niektórzy czekali na pocałunek Nialla i Jenny więc jest. Jednak nie sugerujcie się nim, gdyż nie oznacza to od razu, że Horan kocha naszą blondynkę. Na wyjaśnienie tej sprawy jeszcze trochę będziecie musieli poczekać.
Na naszym pierwszym blogu YPL zadawałyśmy pod rozdziałami pytania, pomyślałyśmy, że czasem to my mogłybyśmy was o coś zapytać. Jaki moment w całym blogu spodobał wam się najbardziej?
Oczywiście nadal możecie zadawać bohaterom i autorkom pytania <proszę pisać do kogo się zwracacie>. Zachęcam do komentowania i brania udziału w konkursie o którym przypominam :


KONKURS.
Jak się dużo osób domyśliło konkurs polegać będzie na napisaniu rozdziału z perspektywy któregoś bohatera. Możecie być z perspektywy: Jenny, Loli, Zayna, Nialla, Louisa, Eleanor, Nicka, Harry'ego, Liama i Danielle.
Wasz rozdział nie musi mieć nic wspólnego z tym co my tutaj piszemy. Możecie na przykład napisać, że Jenny jest z Niallem lub, że Louis mówi Zaynowi o tym, że sypiał z Lolą. Wierzymy, że wymyślicie coś bardzo ciekawego i interesującego. Opisujecie co chcecie i z jakiejkolwiek perspektywy. 
Wygraną jest umieszczenie pracy na naszym blogu i wasz blog, strona, tumblr lub twitter do końca bloga będzie umieszczany pod rozdziałami. Dodatkowo wykonam na waszego bloga filmik, który pomoże w rozpowszechnieniu go.
Pracę można wysyłać do 30 listopada 2012 (piątek) do godziny 23. Późniejszych prac nie przyjmiemy, gdyż w sobotę chcemy wybrać pracę i tego samego dnia, w osobnym poście ogłosić wyniki. Dajemy długi termin, gdyż jest rok szkolny i sama mam mało czasu na wszystko. Mamy nadzieję, że dużo osób weźmie udział. 
Swoje prace wysyłajcie na adres : youngprettylove6@gmail.com w temacie wpisując KONKURS. proszę też na początku lub na końcu swojej pracy pisać co mamy rozpowszechnić wstawiając link.




11/18/2012

15 rozdział

Z perspektywy Zayna w tle
-Nick też idzie- odpowiedziałem na zadane przez Nialla pytanie. Oboje siedzimy na kanapie znajdującej się w salonie mojego apartamentu i oglądając telewizję czekamy na moją siostrę i Lolę, gdyż całą paczką idziemy do klubu. Kto by uwierzył, że to wszystko zajdzie aż tak daleko. Nigdy bym nie przypuścił, że zwiążę się z Lourdes, i że to właśnie ona zawróci mi poniekąd w głowie. Horan, który w nerwowy sposób poruszał nogą zrobił wściekłą minę, gdy dowiedział się, że chłopak Jenny wybiera się z nami. Mój farbowany na blond przyjaciel chyba od zawsze nie przepadał za Nickiem.
-Szykuje się fantastyczny wieczór- stwierdził sarkastycznie Horan wyjmując z kieszeni swoich czarnych rurek iPhone’a. Do tych spodni dobraną miał białą koszulkę i tego samego koloru Nike’i.
-Może dzisiejszego wieczoru spróbujesz poderwać jakąś dziewczynę, a nie. Wiesz, masz osiemnaście lat i wydaje mi się, że to wstyd gdy chłopak jest sam- powiedziałem w żartach szturchając go w ramię. Niallowi najprawdopodobniej nie spodobał się ten żart, gdyż w złośliwy sposób zaczął naśladować mój sposób mówienia i powtórzył moje słowa:
-Wiesz, masz osiemnaście lat i wydaje mi się, że to wstyd gdy chłopak jest sam. Wiesz co Zayn?- dodał, powstrzymując się od śmiechu i spoglądając w moją stronę- Spierdalaj.
Oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem i w tym samym momencie usłyszałem stukot obcasów, które uderzały o panele. Z Niallem pośpiesznie przywróciliśmy się do porządku i nasz wzrok skierował się na moją siostrę i jej najlepszą przyjaciółkę, które po długich oczekiwaniach postanowiły się w końcu pojawić. Moja
dziewczyna do klubu postanowiła ubrać się w biały sweter wkładany przez głowę i różowy stanik, który przez niego prześwitywał. Dobrane do tego miała dżinsowe szorty i czarne koturny. Jenny miała czarną, mocno przylegającą do ciała koszulkę z rękawem 3/4 , dżinsowe szorty z wysokim stanem i podobne buty co Martinez. Trzeba przyznać, że obie wyglądały wspaniale, jakby to powiedziała moja przyszywana siostra. Mimo, że nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni jest ona dla mnie bardzo ważna i chcę dla niej jak najlepiej. Nie chcę by ludzie z tego pierdolonego świata krzywdzili ją, gdyż od samego początku osoby, które powinny być jej rodzicami tak po prostu zostawili ją. Nigdy więcej nic takiego w życiu nie powinno mieć miejsca. Jenny już tego by chyba nie wytrzymała.
-I jak wyglądamy?- zapytała się mnie i Nialla moja siostra, która przy tym szeroko uśmiechała się. Na mojej twarzy pojawiła się radość i przyglądając się im obu od góry do dołu odpowiedziałem:
-Wyglądacie świetnie. A teraz możemy już iść?- spytałem pośpiesznie, przy tym wyłączając telewizor i wstając z kanapy.
-Yhy- odpowiedziała Jenny.- Nick już na nas czeka- dodała z entuzjazmem. Moja siostra uwielbia imprezy i świetnie się na nich bawi do momentu, aż nie upije się jednym lub dwoma drinkami. We wtorek, gdy mieliśmy małą imprezę z Justinem, Jenny z powodu zbyt dużej, jak na jej możliwości alkoholu usnęła. Kiedy chciałem ją obudzić, by móc w spokoju wrócić taksówką do domu okazało się, że jest ona niestety zbyt pijana by wstać. Najbardziej na tym wszystkim ucierpiała Lola, która przez całą noc dzieliła łóżko z rozpychającą się blondynką. Podszedłem do swojej dziewczyny, którą objąłem i spoglądając prosto w jej niebieskie oczy wyszeptałem:
-Wyglądasz ślicznie księżniczko.
Lourdes jedynie słodko się uśmiechnęła, przy tym ręką zgarniając za ucho swoje długie blond włosy. W delikatny sposób złożyłem pocałunek na jej ustach. W swoim życiu jeszcze nigdy z taką przyjemnością nie całowałem dziewczyny. Na Loli zaczyna mi zależeć i przeraża mnie myśl, że już niedługo jest koniec roku szkolnego, gdyż ona jak na razie nie zmieniła zdania co do swojego wyjazdu. Wiele osób wie, że związki na odległość zwykle nie mają sensu. Zazwyczaj któraś osoba „zakochuje” się w kimś innym lub po prostu pod wpływem alkoholu zdradza swojego partnera. Sądzę, że wygląd Loli przyciągnie wiele spojrzeń, co oznacza, że co drugi chłopak będzie nią zainteresowany. Znam swój charakter i jej, więc wiem, że szansa na przetrwanie naszego związku w takiej sytuacji byłaby nie łatwa. Mój pocałunek z Lolą przerwał Niall, który wraz z Jenny stał przy drzwiach.
-Możemy już iść, czy poczekać na was w klubie?- zapytał głośno spoglądając na nas. Szybko jednak odwrócił wzrok, gdyż moja siostra zaczęła coś do niego mówić, lecz niestety duża odległość uniemożliwiła mi dosłyszenie jej słów. Złapałem swoją dziewczynę za rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Gdy opuściliśmy apartament moja siostra i najlepszy przyjaciel ruszyli w stronę windy, głośno się przy tym śmiejąc.
-Nadal nie rozumiem dlaczego nie chcesz by oni byli razem- wyszeptała Lola, gdy ja zamykałem kluczem zamek w drzwiach. Kątem oka widziałem, że przygląda się ona blondynce oraz Niallowi, którzy w uścisku czekali na pojawienie się windy.
-Tłumaczyłem ci to już. On nie jest dla niej odpowiedni- odpowiedziałem cicho chowając kluczę do kieszeni. Lola patrzyła na mnie i z lekkim sarkazmem w głosie i wściekłością wyszeptała:
-Jak już mówiłam, lepiej by była z osobą, która wpierdala jakieś tabletki.
Przewróciłem tylko oczyma, gdyż często powtarzała mi te słowa. Prawdą jest, że Nick poniekąd uzależniony jest od swoich leków, jednak widzę w jego stosunku do Jenny, że ją kocha, i że nigdy nie mógłby jej skrzywdzić. Nigdy, ale to chyba przenigdy nie zostawiłby jej. U Nialla tego nie widzę. Kocha ją jak przyjaciółkę, może jak siostrę, jednak gdy tylko nadarzyłaby się jakaś okazja zostawiłby ją. Gdyby jednak powiedział mi, że zależy mu na niej, i że dla jej dobra poświęciłby wszystko moje zdanie na ten temat zapewne zmieniłoby się. We czwórkę wsiedliśmy do dużej windy i każdy z nas od razu spojrzał na swoje odbicie w dużej szybie. Do klubu postanowiłem ubrać się w białą koszulkę z czarnym napisem „Cool kids
don’t dance”, czarne rurki, oraz białe Air Maxy. Ręką przeczesałem swoje czarne włosy i spojrzałem na Jenny, która rozpromieniona mówiła:
-Wspaniale, że rodziców nie będzie na noc w domu. Mogę w spokoju wypić alkohol.
Prychnąłem pod nosem, co spowodowało, że wszyscy ze zdziwieniem spojrzeli na mnie.
-To, że rodziców nie ma, nie oznacza, że możesz od razu się mocno upijać- rzekłem- Przypominam ci, że we wtorek zaszalałaś zbyt mocno. Wystarczy ci na najbliższe kilka dni- dodałem. Zrezygnowana Jenny skrzyżowała ręce wzdychając i przewracając oczyma. Niall szeroko uśmiechnął się i złapał w swoje długie palce jej gładki i lekko zarumieniony policzek, przy tym z radością powiedział:
-Nie smuć się słońce, będziesz miała przecież wspaniałe towarzystwo.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech i spoglądając na swojego najlepszego przyjaciela odpowiedziała mu:
-No tak, będzie przecież Nick. Kompletnie o tym zapomniałam.
Zapewne wypowiedziała te słowa nieświadomie, jednak ja zauważyłem, że Niall w geście zdziwienia uniósł brwi do góry i zrezygnowany puścił policzek Jenny.
-Będzie Nick- powtórzył po niej- To wspaniale- dodał sztucznie uśmiechając się. Widziałem w jego błękitnych tęczówkach złość i zażenowanie. Poczułem, że Lola obejmuje mnie w pasie i do ucha wyszeptała mi tylko kilka słów:
-Uważasz, że to naprawdę tylko przyjaźń?
Nic jej nie odpowiedziałem, gdyż winda zatrzymała się. Jej drzwi rozsunęły się i moja uwagę przykuł blond włosy chłopak ubrany w czarną koszulkę, dżinsowe, obcisłe spodnie oraz białe conversy za kostkę. Wszyscy rozpoznaliśmy Nicka, który na nasz widok uśmiechnął się. Jenny pośpiesznie wyszła z windy i przytuliła się do swojego chłopaka, który obdarował ją pocałunkiem. Z Lolą i Niallem ruszyliśmy w ślady mojej siostry i gdy przechodziliśmy obok całującej się pary Horan zwrócił się do mnie oraz mojej dziewczyny i rzekł:
-Uwaga, bo zaraz zwymiotuję.
Z Lolą zaśmialiśmy się, gdyż farbowany na blond chłopak zrobił przy tym dziwną minę. Wyszliśmy przed wieżowiec czekając przy tym na ciągle całującą się parę.
-Nawet my tak długo się nie całujemy- stwierdziła Martinez spoglądając na godzinę w swoim telefonie. Na tapecie znajdowało się nasze wspólne zdjęcie, które zrobiłem nam w poniedziałek na plaży. Gdy wreszcie nasze dwa gołąbeczki pojawiły się uszczęśliwiony Niall powiedział:
-Wreszcie. Dłużej nie można było?- zapytał farbowany blondyn, nie oczekując od nich jakiejkolwiek odpowiedzi- Chodźmy, bo mam ochotę na drinka- dodał, a ja ucieszyłem się, gdy zauważyłem taksówkę, którą mogliśmy dojechać do klubu znajdującego się niedaleko naszej szkoły. Wsiedliśmy do dużego, żółtego auta i młoda, blond włosa kobieta, która siedziała za kierownicą miło spojrzała na nas i z uśmiechem na twarzy spytała:
-Gdzie państwa zawieźć?
-Klub „Forever Young”- odpowiedziałem, a kobieta potwierdzająco kiwnęła głową, przekręcając kluczyk. Najprawdopodobniej wiedziała, gdzie znajduje się ta dyskoteka.
-Gdzie jest tak w ogóle Harry i reszta?- zapytał się nas Nick, który wraz z Jenny siedział za mną, Lolą i Niallem. Horan, który nie ukrywał swojego zirytowania odpowiedział:
-Harry jest z Louisem i Eleanor i dojadą wraz z Danielle i Liamem.
Po zachowaniu mojego najlepszego przyjaciela, domyślam się, że ten wieczór będzie bardzo długi.
*w klubie*
Drink, jeden za drugim. Czasem przecież można wypić trochę więcej. Muzyka mocno dudniła mi w uszach i tak jak moi przyjaciele powinienem znaleźć się na małym parkiecie tańcząc. Jednak nie lubię tego robić, więc w spokoju przyglądałem się im siedząc na ogromnych, zaokrąglonych czerwonych kanapach popijając przy tym zamówione wcześniej drinki. Widziałem lekko pijaną Danielle, która tańczyła obok Liama i Harry’ego, którzy wykonywali dziwne ruchy. Nie wiem czy można to było nazwać tańcem. Moja siostra, śmiała się oraz wygłupiała z Lolą, która po długiej namowie Jenny zgodziła się pójść na parkiet. Nick wraz z Louisem i Eleanor, siedział przy barze. Niall, który dzisiejszego wieczoru był mocno zdenerwowany postanowił sobie kogoś znaleźć. Siedział na naszych miejscach z jakąś wysoką, blondwłosą dziewczyną i oboje zaczęli obdarowywać się pocałunkami. Podpuszczałem dzisiaj mojego najlepszego przyjaciela by kogoś sobie znalazł, jednak nie wierzyłem, że to zrobi. Zauważyłem, że całującemu się Horanowi przygląda się Jenny. Po jej smutnej, a zarazem przerażonej minie widziałem, że z trudem próbuje powstrzymać się od łez. Widok farbowanego na blond chłopaka całującego się z jakąś dziewczyną bolał ją. Cierpiała i chcąc zakończyć tą niezręczną i dziwną sytuację głośno chrząknąłem, co spowodowało że oni przestali się obściskiwać.
-Przepraszam, przeszkadzamy ci w czymś?- zapytała dziewczyna, piskliwym głosem spoglądając na mnie. Niall nie był zbytnio zainteresowany tym co się dzieje, gdyż sięgnął po swojego drinka z którego się napił.
-Tak, właściwie to tak. Moglibyście to robić gdzieś indziej?- spytałem mocno zirytowany spoglądając na nią ze złością. Mój wzrok najprawdopodobniej ją przeraził gdyż ręką dotknęła umięśnionego ramienia Nialla.
-Słoneczko, może chodźmy do baru. Postawisz mi drinka czy coś- zaproponowała uśmiechając się do niego. Niall z niechęcią spojrzał na nią i obojętnie odpowiedział:
-Idź, zaraz do ciebie dojdę Jessica.
-Mam na imię Jullie- powiedziała słodko uśmiechając się do niego i odchodząc od stolika- Będę czekać przy barze- dodała spoglądając na blondyna zalotnie. Ze sztuczną miną przyglądałem się jej i gdy zniknęła w tłumie ze złością spojrzałem na swojego przyjaciela, który był pod dużym wpływem alkoholu.
-Co ty do chuja wyprawiasz?- zapytałem ze wściekłością w głosie. Wypiłem ze szklanki drinka i w ustach poczułem gorzki smak wódki. Kiedy przepływała ona przez moje gardło czułem ciepło, które rozgrzewało moje ciało. Niall z szerokim uśmiechem spojrzał na mnie i rzekł:
-Chciałeś przecież bym znalazł sobie dziewczynę, więc proszę. Mam Jessicę.
-Po pierwsze ma na imię Jullie, a po drugie jest zwykłą dziwką. Nawet teraz całuje się z jakimś chłopakiem- dodałem wskazując na wysoką blondynkę, która obściskiwała się z jakimś młodym dzieciakiem. Gdy dziewczyna puszcza się na prawo i lewo, moim jak i zapewne też innych chłopaków zdaniem, jest ona po prostu zwykłą kurwą. I takie właśnie zdanie miałem o tej Jullie. Mój najlepszy przyjaciel spojrzał na mnie, a następnie swój wzrok przeniósł na Jenny, która stała przy barze z Nickiem i o czymś z nim rozmawiała. Wiedziałem, że teraz w jakiś sposób mogłem do niego przemówić.
-Wiem, że nie lubisz Nicka i nie chcesz by był z Jenny, ale nie wiem po co robisz ten cyrk. Rozumiem, że jego osoba cię wkurza, bo zabiera ci najlepszą przyjaciółkę, z którą spędzałeś każdą chwilę, ale to nie powód by „związać” się z jakąś kurwą. Otrząśnij się Niall i nie psuj sobie zabawy przez kogoś takiego jak Nick. Po prostu miej go w dupie.
Horan spojrzał na mnie i podniósł się z kanapy. Przeraziłem się, gdyż myślałem, że chcę pójść do Jullie, jednak jak się okazało on usiadł z drinkiem obok mnie i w przyjacielski sposób objął mnie i powiedział:
-Jak dobrze, że jesteśmy przyjaciółmi. Kocham cię Zayn.
-Ja ciebie też- odpowiedziałem, a w tym samym momencie przy nas pojawiła się Jenny i jej chłopak. Moja siostra była pod wpływem alkoholu, jednak nie doprowadziła się jak na razie do tak strasznego stanu jak ostatnio.
- Ja i Nick wychodzimy- zakomunikowała mi i Horanowi. Oboje zdziwieni spojrzeliśmy na nich i ja, jako jej brat, który się nią opiekuje zapytałem:
-Gdzie?
-Zabieram ją do siebie na noc- odpowiedział Nick, który obejmował blond włosom. Ryan przez cały wieczór nie sięgnął ani razu po alkohol, gdyż leki które spożywał uniemożliwiały mu to. Spojrzałem na Jenny, która kątem oka przyglądała się reakcji Nialla. Chłopak uśmiechał się do niej lecz zauważyłem, że zacisnął swoje dłonie w pięści.
-Tylko wróć rano. Rodzice będą popołudniu!- krzyknąłem do Jenny, która wraz z Nickiem szła w stronę wyjścia. Gdy tylko zniknęli za drzwiami wściekły Niall powiedział:
-Nienawidzę tego pierdolonego dupka. Ciekawe co tam u niego będą robić. Pewnie w szachy pograją- dodał z drwiną w głosie. Po słowach mojego przyjaciela przeraziłem się, gdyż dopiero teraz uświadomiłem sobie co oni mogą tam robić.
-Jak jej zrobi dziecko to zabiję skurwiela- powiedziałem z powagą. Jednak po chwili wraz z Niallem wybuchliśmy śmiechem. Nawet nie wiem dlaczego. Moja mama byłaby wściekła na Jenny, że zrobiła coś takiego. Sądzę jednak, że jest na tyle rozważna by pamiętać o zabezpieczeniu i uważać. Do stolika, przy którym siedziałem wraz z uśmiechniętym Niallem podeszła Lola, która usiadła obok mnie. Spojrzałem na jej radosną twarz i delikatnie pocałowałem ją w usta. Usłyszałem jak mój najlepszy przyjaciel mówi „Boże święty”.
-Sam przed chwilą robiłeś to z jakąś dziwką, więc się nie odzywaj- powiedziałem do farbowanego na blond chłopaka, obejmując przy tym swoją dziewczynę, która wyszeptała mi do ucha:
-Może już stąd idźmy. Jestem zmęczona.
Zapewne wam nie wspominałem, ale dzisiaj na noc zostaję u mnie Lola. Oczywiście jak na grzeczne dzieci przystało pójdziemy od razu spać. Kogo ja oszukuję, zapewne tak nie będzie. Szeroko uśmiechnąłem się do niej, a następnie spojrzałem na Horana, który o czymś rozmyślał i przed wyjściem zwróciłem się w jego kierunku.
-My z Lolą wychodzimy. Poradzicie sobie?- zapytałem. Mimo, że każdy z nich ma po osiemnaście lat, to czuję się tak, jakbym musiał się nimi wszystkim opiekować. Niall tylko potwierdzająco kiwnął głową nie zwracając na nas w ogóle uwagi. Złapałem swoją dziewczynę za rękę i oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kiedy szliśmy Lola rzekła:
-Z Jenny widziałyśmy co Niall robi i ona po chwili pośpiesznie poszła do Nicka. Gdy podeszłam do baru Eleanor powiedziała mi, że on zabiera ją do domu. To prawda?- zapytała zszokowana spoglądając na mnie. Gdy wyszliśmy na zewnątrz uderzył nas powiew zimnego i chłodnego powietrza, który przyniósł mojemu rozgrzanemu ciału ukojenie. Spojrzałem na blondynkę i potwierdzająco kiwnąłem głową, udzielając odpowiedzi na zadane przez nią pytanie. Jej źrenice rozszerzyły się, gdyż zdziwiła się tą informacją.
-Nie zrobiłaby tego gdyby nie Niall. Mógł nie całować się z tą lafiryndą- powiedziała lekko zdenerwowana, gdy ja szukałem jakieś taksówki. Na szczęście jedna stała niedaleko, więc w szybkim tempie ruszyliśmy w jej kierunku.
-Nie mieszajmy w to Nialla. Jenny sama zdecydowała z kim chce iść i co z nim robić- odpowiedziałem kątem oka spoglądając na Lolę, która nadal była niezadowolona. Chciała najprawdopodobniej coś powiedzieć jednak ja zwróciłem się do starszego, siwowłosego mężczyzny, który stał przy taksówce.
-Zawiezie nas pan na Armitage Avenue?- spytałem.
-Oczywiście- odpowiedział mężczyzna, a ja wraz z Lolą wsiadłem na tylne siedzenia auta. Kierowca włączył radio i ruszył w wyznaczonym przeze mnie kierunku. Nie kontynuowaliśmy tego tematu tylko w milczeniu jechaliśmy w kierunku mojego apartamentu.
*w apartamencie*
Wraz z Lolą weszliśmy do mojej sypialni. Zamknąłem za nami drzwi, a następnie przyciągnąłem do siebie uśmiechniętą blondynkę. Odgarnąłem jej włosy z twarzy, następnie gładząc jej blady policzek. Czułem, jak serce mi mocno bije, chociaż jako chłopak powinienem unikać takich sytuacji. Nie możemy przecież okazywać słabości, nawet jeżeli ktoś nas pociąga, tak jak Lola mnie. Oblizałem wargi całując dziewczynę w szyję. Ona tylko cicho westchnęła kładąc swoje chude dłonie na moim brzuchu. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Dzisiejszą noc chciałem spędzić miło i przyjemnie w towarzystwie mojej dziewczyny. Co dokładnie będzie się dziać jeszcze nie wiem, ale jestem pewien, że nudzić się nie będziemy. Blondynka wystawiła mi
język śmiejąc się przy tym. Ja również się zaśmiałem patrząc jak chodzi po moim pokoju, który jest w odcieniach beżu, granatu i czerwieni. Z okna mam widok na Lincoln Park. Na samym środku stoi dwuosobowe łóżko, a po obu jego stronach mahoniowe szafki z lampkami. Nad nimi wisi obraz przedstawiający kobietę. Po prawej stronie stoi wieszak z kamizelką i kapeluszem oraz lustro. Naprzeciw, obok skórzanego czarnego fotela stoi mahoniowy kredens z ubraniami. Granatowa wykładzina idealnie dopełnia to pomieszczenie.
-Ładnie tu. Powinnam tu częściej przychodzić-powiedziała gładząc ręką pościel leżącą na moim łóżku.
-Nie mam nic przeciwko- odpowiedziałem z szerokim uśmiechem. Lola podeszła do komody znajdującej się pod oknem i wzięła coś w dłonie. Kurwa. Zapomniałem schować zdjęcia z dzieciństwa, które moja mama ciągle stawia mi na półkach. Nie wiem co jest przyjemnego dla rodziców w ośmieszaniu ich własnych dzieci. Wspomnienia są ważne, blablabla. Gówno nie wspomnienia. Dobrze, że nie mam tam zdjęcia jak siedzę na sedesie, czy latam goły po domu. Lola odwróciła się w moją stronę uśmiechając się od ucha do ucha. Podszedłem do niej ciągnąc ją za rękę, chcąc by usiadła ze mną na łóżku. Blondynka cały czas śmiała się ze zdjęcia trzymanego przez nią w dłoniach.
-No co, nie byłem przecież taki brzydki. Najładniejszy w przedszkolu- zacząłem się tłumaczyć patrząc na czarno-białe zdjęcie, na którym mam cztery lata i uśmiecham się jak głupek. Blondynka nic nie mówiąc odstawiła je z powrotem, biorąc do ręki następną fotografię.
-To Liam?! Boże święty!- krzyknęła, a ja zacząłem się śmiać. Na zdjęciu Liam miał pięć lat i był przebrany za kowboja. Nie należał do chudych chłopców, a inne dzieciaki naśmiewały się z niego. Jednak tego dnia Payne wygrał konkurs na najlepszy strój i wszyscy nagle zaczęli z nim rozmawiać. Jednak Liam powiedział im wtedy: „Nie będę się z wami
przyjaźnił dla sławy, mam już swoich przyjaciół". Pamiętam to doskonale, bo Payne zawsze był mądry i rozważny. Nawet nie zauważyłem kiedy Lola trzymała już w swoich chudych i zgrabnych rękach inne zdjęcie. Na fotografii znajdował się pięcioletni Styles, który był szczęśliwy z tego, że ma na sobie biustonosz.
-Tak, to Harry. Od dziecka ciągnęło go do damskich ubrań- powiedziałem śmiejąc się wraz z Martinez. Na następnym zdjęciu znajdował się mały Niall.
-Czyli Niall zawsze był takim słodkim i kochanym chłopcem jak teraz- powiedziała gładząc palcem wizerunek rumianej twarzy Irlandczyka.
-Czyli uważasz, że Niall jest słodki i kochany? Więc jaki ja jestem?- spytałem obejmując Lolę od tyłu. Ona się tylko uśmiechnęła i pocałowała mnie w policzek.
-Oczywiście przystojny i seksowny.
-Masz szczęście. Taka odpowiedź mnie satysfakcjonuje- odpowiedziałem, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. Lola wzięła do ręki kolejną fotografię.
-Kurwa, muszę zapamiętać żeby wynieść stąd te straszne zdjęcia- mruknąłem spoglądając na kolejny przedmiot w rękach śmiejącej się do łez dziewczyny.
-Nie, czemu? Uwielbiam je. A to było chyba niedawno, chociaż wszyscy wyglądacie...Hmm... Jakby to powiedzieć... Śmiesznie młodo -powiedziała nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Na fotografii byłem ja, Niall, Liam, Louis i Harry. Zdjęcie zostało wykonane przez Jenny albo Eleanor, jakieś dwa lata temu w Paryżu na wycieczce klasowej. To wtedy Horan zapomniał swojej torby z hotelu, przez co musieliśmy przedłużyć nasz pobyt o jeden dzień narażając przez to całą klasę na dodatkowe koszty. Przynajmniej było śmiesznie. Uśmiechnąłem się biorąc do ręki przedostatnie zdjęcie, na którym była Jenny pozująca z puszką. Zaśmiałem się na wspomnienie tego dnia.
-Teraz pozuje z puszką, a po chwili wylałem ją na jej koszulkę przewracając z krzesła- powiedziałem krztusząc się śmiechem. Lola również się zaśmiała żartobliwie bijąc mnie w ramię.
-Czemu byłeś taki niedobry dla swojej siostry?
-Bo schowała gdzieś pana Alberta!- krzyknąłem łapiąc Lolę za rękę i sadzając ją na komodzie.
-Pana jakiego?- spytała kładąc swoje ręce na moje barki.
-Mojego ulubionego misia. Miałem go do dziewiątego roku życia, a potem zgubiłem gdzieś w parku- odpowiedziałem przypominając sobie płacz i histerię małego Zayna biegającego z Jenny po parku w poszukiwaniu przytulanki. I w końcu ostatnie zdjęcie. Miałem już dość tych kompromitujących zdjęć. Najchętniej wziąłbym Lolę na ręce, zaniósł do łóżka i zasnął.
-A to jest...- powiedziała przełykając ślinę.
-Louis- dokończyłem.- Rozciąga się do biegów organizowanych w naszej szkole. Był bardzo dobrym biegaczem, zawsze ścigaliśmy się który będzie pierwszy w moim apartamencie.
-Co w tym trudnego? Przecież jest winda- odpowiedziała zdziwiona.
-Tak, ale my wbiegaliśmy na te cholerne czterdzieste piętro. Znaczy właściwie Louis wbiegał, ja po kilku stopniach miałem dość, siadałem na nie i czekałem aż on wróci. No i wracając do historii, wszyscy myśleli, że Louis wygra, jednak wcześniej on, ja i Niall postanowiliśmy przejść się do parku. Wiesz, byliśmy takimi buntownikami, więc wymyśliliśmy, że przejdziemy przez płot na skróty, zamiast normalnie ścieżką. Pierwszy szedłem ja, później Niall i na końcu miał być Louis. Kiedy już stał w połowie, sznurówka jego butów zaczepiła się o drut, jednak on tego nie zauważył i chcąc przeskoczyć zaczepił się i spadł rozcinając sobie kolano i skręcając kostkę. Nie wystartował w zawodach tylko pojechał do szpitala, ale on się tym nie przejął. Wręcz przeciwnie, cieszył się, że przez tydzień będzie tylko leżał i oglądał telewizję nie musząc chodzić do szkoły- wyjaśniłem uśmiechając się do blondynki, która odwzajemniła mój uśmiech. Przyciągnęła mnie do siebie całując delikatnie w usta.
-Byliście tacy słodcy i kochani. To takie cudowne, że przyjaźnicie się ze sobą całe życie- wyszeptała mi do ucha bawiąc się moimi włosami. Ja nic nie powiedziałem tylko wziąłem ją na ręce niosąc w stronę łóżka. Podobał mi się widok uśmiechniętej Loli leżącej w moim łóżku. Z resztą jakiemu chłopakowi taki widok by się nie spodobał? Wyciągnąłem spod materaca paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym położyłem się obok niej. Wziąłem jedną fajkę, po czym ją zapaliłem. Po chwili podałem ją blondynce. Leżeliśmy tak w milczeniu, przysłuchując się odgłosom miasta dochodzących zza szyb. Nie przeszkadzała mi cisza i jej najwyraźniej też nie. Lola  przekręciła się na bok oddając mi papierosa. Po chwili usiadła i zaczęła rozwiązywać sznurowadła swoich wysokich butów. Ja tylko niezdarnie zrzuciłem swoje ze stóp, po czym przyciemniłem światło święcące z nocnych lampek za pomocą pilota. Po chwili Lola przytuliła się do mnie kładąc swoją głowę na mojej klatce piersiowej. Uśmiechnąłem się gasząc papierosa w popielniczce znajdującej się na stoliku nocnym. Pocałowałem ją w czubek głowy gładząc przy tym delikatnie jej ramię. Ona podniosła swoją głowę spoglądając na mnie. Musnęła swoimi wargami moją szyję, po czym ponownie usiadła. Ja również to zrobiłem przyciągając ją do siebie. Nasze usta współpracowały ze sobą. Oboje szybko oddychaliśmy nie odrywając się od siebie. Po chwili zdjąłem z siebie koszulkę. Lola zrobiła to samo ze swoim swetrem rzucając go na podłogę. Podobało mi się to co widzę.
-Piękny, różowy stanik kochanie- mruknąłem jej do ucha ściągając swoje spodnie. Ona tylko się zaśmiała zdejmując dżinsowe szorty. Położyła się na łóżku, a ja zawisnąłem nad nią opierając się na dłoni. Naprawdę mi na niej zależało i nie chciałem niczego zepsuć, jednak alkohol, jaki wypiliśmy dzisiejszego wieczoru dawał się nam powoli we znaki. Blondynka zaczęła się głośno śmiać przyciągając mnie do siebie. Sięgnąłem ręką do szuflady wyjmując z niej gumkę. To byłoby głupie, gdybyśmy teraz mieli mieć dziecko. Myślę, że matka wyrzuciłaby mnie z domu szybciej niż zdążyłbym wypowiedzieć jej imię. Chociaż Jenny zapewne by się to spodobało. Od zawsze lubiła małe dzieci. Zacząłem błądzić ustami po jej karku doprowadzając ją do cichych jęków. Już po chwili wszedłem w nią wykonując powolne ruchy w przód i w tył. Oboje głośno oddychaliśmy nie odrywając od siebie naszych warg. Doszliśmy praktycznie w tym samym momencie nie mogąc powstrzymać cichego jęknięcia. Położyliśmy się obok siebie zmęczeni lecz zadowoleni. No przynajmniej ja się tak czułem. Odwróciłem głowę chcąc spojrzeć na swoją dziewczynę. Ona tylko słodko się uśmiechnęła całując mnie w policzek. Odwzajemniłem uśmiech i po chwili oboje wykończeni dzisiejszym wieczorem zasnęliśmy.
*ranek*
Po długiej nocy człowiek chciałby się w spokoju wyspać. Jednak mi uniemożliwił to mój najlepszy przyjaciel, który bez pukania wszedł do mojej sypialni.
-Zayn, czy ty wi… O kurwa- przerwał w połowie zdania zauważając najprawdopodobniej mnie i Lolę. Z trudem podniosłem ociężałą głowę i spojrzałem na mojego przyjaciela, który zasłonił oczy dłonią. Lola najprawdopodobniej nie usłyszała Nialla, gdyż nadal słodko spała leżąc na brzuchu. Z przymrużonymi oczami spojrzałem na blondyna i powiedziałem:
-Wyjdź i poczekaj w salonie.
-Przepraszam- wyszeptał po cichu nawet na nas nie spoglądając. Ciepła kołdra, która ogrzewała moje ciało utrudniała mi opuszczenie łóżka. Z wielką chęcią został bym tu, przy mojej dziewczynie, na której mi zależy, jednak wiedziałem, że Niall ma do mnie jakąś ważną sprawę. Bez potrzeby by mnie nie obudził, gdyż wie, że tego nienawidzę. Nawet nie wiem jak się kurwa dostał do mojego mieszkania. Później z nim to obgadam. Z niechęcią podniosłem się z łóżka i w delikatny sposób naciągnąłem na Lolę kołdrę. Następnie zgarnąłem z jej policzka włosy i pocałowałem ją w policzek. Z uśmiechem na twarzy wstałem z łóżka. Z komody wyjąłem czarne dresy i rozciągnięty sweter, które pośpiesznie włożyłem. Rękoma poprawiłem swoje włosy i po cichu opuściłem swoją sypialnię. W salonie z moim laptopem siedział Niall, który spojrzał na mnie i powiedział:
-Pozwoliłem sobie wziąć.
Nawet nie wiem, kiedy go zabrał z mojej sypialni. Usiadłem obok niego, przy tym ziewając.
-Co było tak ważnego, że musiałeś mnie obudzić?
-Zobacz co twoja siostra wstawiła niecałą godzinę temu na Twittera- odpowiedział pokazując mi ekran laptopa. Moją uwagę przykuł wpis Jenny, który mówił „Taki widok z rana jest czymś wspaniałym”. Na zdjęciu znajdował się Nick, który czemuś się przyglądał. Najprawdopodobniej był goły, gdyż klatkę piersiową miał odsłoniętą. Wdać też było kawałek kołdry oraz rękę mojej siostry. Przeniosłem swój wzrok na zdenerwowanego Nialla i chcąc go jakoś uspokoić powiedziałem:
-Wiesz są parą. Mogą robić co chcą.
Wściekły Horan spojrzał na mnie i najprawdopodobniej chciał coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie frontowe drzwi otworzyły się, a ja zobaczyłem Jenny, która na swoje ubrania narzuciła męską bluzę, należącą do Nicka. Swoje blond włosy związane miała w warkocza.
-Cześć- przywitała się szeroko się uśmiechając. Od razu skierowała się w kierunku kuchni, a Niall spojrzał na mnie i szeptem zapytał:
-Idź spytaj się co wczoraj robili.
-Dlaczego ja mam iść?- zapytałem spoglądając raz na niego, raz na moją siostrę.- Sam nie możesz tego zrobić?
-Jestem jej przyjacielem i takie sprawy nie powinny mnie interesować, a ty jesteś jej bratem i powinieneś się o nią troszczyć- odpowiedział pośpiesznie, a ja zrezygnowany spojrzałem na niego. Przewróciłem oczami i z głośnym westchnięciem wstałem z kanapy. Ruszyłem do kuchni, w której znajdowała się moja siostra. Stała ona przy lodówce i piła z butelki wodę.
-I jak u Nicka? Co robiliście?- spytałem, opierając się o szafki. Moja siostra spojrzała na mnie i głośno odpowiedziała:
-Nie, nie robiliśmy tego. Nie jestem głupia- dodała, a ja zauważyłem, że na twarzy Nialla pojawia się uśmiech. Mi także kamień spadł z serca, gdyż bałem się, że może wydarzyć się coś najgorszego.
-Mądra dziewczynka- stwierdziłem w przyjacielski sposób klepiąc ją w ramię. Ona tylko w miły sposób szeroko się uśmiechnęła, co spowodowało, ze na mojej twarzy także pojawiła się radość

To mamy piętnasty rozdział co oznacza KONKURS.
Jak się dużo osób domyśliło konkurs polegać będzie na napisaniu rozdziału z perspektywy któregoś bohatera. Możecie być z perspektywy: Jenny, Loli, Zayna, Nialla, Louisa, Eleanor, Nicka, Harry'ego, Liama i Danielle.
Wasz rozdział nie musi mieć nic wspólnego z tym co my tutaj piszemy. Możecie na przykład napisać, że Jenny jest z Niallem lub, że Louis mówi Zaynowi o tym, że sypiał z Lolą. Wierzymy, że wymyślicie coś bardzo ciekawego i interesującego. Opisujecie co chcecie i z jakiejkolwiek perspektywy. 
Wygraną jest umieszczenie pracy na naszym blogu i wasz blog, strona, tumblr lub twitter do końca bloga będzie umieszczany pod rozdziałami. Dodatkowo wykonam na waszego bloga filmik, który pomoże w rozpowszechnieniu go.
Pracę można wysyłać do 30 listopada 2012 (piątek) do godziny 23. Późniejszych prac nie przyjmiemy, gdyż w sobotę chcemy wybrać pracę i tego samego dnia, w osobnym poście ogłosić wyniki. Dajemy długi termin, gdyż jest rok szkolny i sama mam mało czasu na wszystko. Mamy nadzieję, że dużo osób weźmie udział. 
Swoje prace wysyłajcie na adres : youngprettylove6@gmail.com w temacie wpisując KONKURS. proszę też na początku lub na końcu swojej pracy pisać co mamy rozpowszechnić wstawiając link.
Proszę pamiętać, że nadal można zadawać pytania nam autorkom jak i bohaterom (piszcie do kogo się zwracacie)


No i w ramach tego, że jesteśmy w połowie bloga chcemy wam bardzo podziękować za 
ponad 50.00 wejść
z wrażenia aż spadłam z krzesła ;c

149 obserwujących
Lola i mój miś (Louis) nie mogą w to uwierzyć

1.397 komentarzy
tutaj Lola jest smutna, bo aż się popłakałam

Naprawdę bardzo wam dziękujemy za to wszystko. Nie uwierzycie jak miło jest gdy ktoś docenia twoją ciężką pracę. Uwielbiamy czytać wasze komentarze i nadal nie możemy uwierzyć w to, ze tyle osób nas czyta. Kochamy was mocno ♥ 
Tutaj pokażemy wam parę fotek Williams Bromance (tak nazywamy "związek" Jenny i Loli, nazwa nawiązuje do naszego poprzedniego bloga)

tak Lola daje mi odsypiać, po nocnej pracy (czyt. pisanie bloga)

Lola jest niezadowolona, gdyż do końca bloga zostało tylko 12 rozdziałów

a to ja i moje wspaniałe zdjęcie z mężem (mamy takich miliony) *__*

a to Lola i jej fotografia z jej seksownie palącym mężem 

a tu my z naszymi mężami i przyjaciółmi ♥

i nasze kochane zdjęcie na kochanej biologi. wredny babsztyl nas zawsze rozsadza. -.-

Kochamy ♥