-To Zayn cię jeszcze nie zaprosił na bal?- spytała Jenny, gdy kierowałyśmy się w stronę frontowych drzwi, którymi opuścić miała mój apartament. Przecząco kiwnęłam głową, a moja blond włosa przyjaciółka zrobiła zdziwioną minę. Nick, Louis i Liam już dawno zaprosili swoje partnerki na bal dla absolwentów Mount Carmel High School, jedynie Zayn zwlekał z zaproponowaniem mi wspólnego wyjścia. Siostra mojego chłopaka najprawdopodobniej zauważyła, że jest mi z tego powodu smutno, gdyż szeroko uśmiechnęła się i powiedziała:
-Nie martw się Lola. Na pewno cię zaprosi. To w końcu bal maturalny i każdy chce na niego iść- dodała. Tak, to prawda, że każdy marzy o tym by wybrać się na to wydarzenie. Znajduje się ono na liście rzeczy do zrobienia każdej nastolatki i wszystkie marzymy o tym by wybrać się na nie z chłopakiem, na którym nam zależy. Jenny, mimo że jest z Nickiem chciałaby wybrać się na ten bal z Niallem. Nie powiedziała mi tego w twarz, jednak doskonale to wiedziałam.
-Jak mnie nie zaprosi to pójdę sama. Nie będę się nad sobą przecież użalać w ten wieczór- stwierdziłam, w myślach uśmiechając się do siebie. Tematem przewodnim tegorocznego balu ma być Hollywood. Może i Liam wymyślił wraz z resztą rady szkoły oklepany motyw, jednak nie mogę doczekać się już widoku moich przyjaciół w pięknych, seksownych sukienkach oraz w eleganckich i szykownych garniturach od Gucciego albo Dolce&Gabbana.
-I to jest bardzo dobry pomysł- oznajmiła radosnym głosem Jenny, przytulając mnie- Czyli do zobaczenia jutro?- spytała przed opuszczeniem mojego apartamentu. Potwierdzająco kiwnęłam głową a ona dodała- To wspaniale. Pa Lola.
Po tych słowach przekroczyła próg mieszkania i zamknęła drzwi. Głośno westchnęłam, a następnie ruszyłam do kuchni. W nowoczesnym pomieszczeniu utrzymanym w odcieniach bieli i czerni otworzyłam lodówkę, z której wyjęłam dla siebie niegazowaną wodę. Napiłam się z niej, a następnie schowałam z powrotem. Gdy zamknęłam drzwiczki przeraziłam się, gdyż obok mnie stała kobieta, która swoje włosy pofarbowane miała na miedziany kolor. Po raz kolejny zapomniałam o tym, że dzisiejszego dnia jest u nas sprzątaczka.
-Boże, przeraziła mnie pani- powiedziałam powoli się cofając. Margarette Bloom, bo tak miała ona na imię uśmiechnęła się i ze spokojem w głosie oznajmiła.
-Sława nie jest w życiu najważniejsza.
Zdziwiona jej słowami szeroko otworzyłam oczy i przyglądałam się tej wysokiej, szczupłej kobiecie, której uśmiech nie schodził z twarzy. Banie się własnej sprzątaczki jest przerażające i mocno bijące serce i roztrzęsione ręce najprawdopodobniej świadczyły o moim lęku.
-Słucham?- spytałam szeptem, nie rozumiejąc słów jakie na myśli miała Margarette. Dalej nie mogłam stawiać kroków, gdyż na mojej drodze znalazła się ściana. Miedzianowłosa przybliżyła się do mnie, lecz na szczęście utrzymała między nami odpowiedni odstęp.
-Moja córka źle na tym skończyła- oznajmiła, a moje serce zaczęło bić coraz mocniej. Ta kobieta mnie przerażała. Mówi jednym, krótkim zdaniem tworząc z tego bezmyślny horror, z którego w kinie bym się śmiała. Niestety biorę w nim udział co powoduje u mnie zawał serca.
-Co pani ma na myśli?- zapytałam chcąc dowiedzieć się o co chodzi. Miałam nadzieję, że w ten sposób zakończy się nasza wymiana zdań.
-Moja córka, Erica we wrześniu przyjaźniła się z Jennifer i jej bratem Zaynem- zaczęła, a ja zszokowana przysłuchiwałam się temu co ona mówi.- Należała do słynnej elity Mount Carmel High School. Jeśli twoje dziecko uczęszcza do tej szkoły, to każdy rodzic wie o tej grupce przyjaciół. Erica od dziecka marzyła o sławie i sądziła, że to jest najważniejszą rzeczą w jej życiu. Nie przepadała za tą blondynką, uważała że gdyby nie jej brat to nic by w życiu nie osiągnęła. Nie mi jest oceniać Jennifer, gdyż jej nie znam, jednak gdy moja córka wyraziła swoje zdanie o niej, pobiegła ona od razu do swojego brata, który jej życie zmienił w piekło. Wszyscy w Mount Carlem High School nie chcieli utrzymywać z nią kontaktu. Postanowiła wyjechać do swojego ojca do Londynu. Musi panienka zrozumieć, że w życiu liczy się przyjaźń, a nie sława. Tylko najbliżsi ludzie utrzymają panią przy życiu. Pieniądze się do niczego nie przydadzą, proszę mi uwierzyć- dodała, a ja ze zdziwieniem na twarzy ciągle się jej przyglądałam. Była smutna gdy opowiadała historię swojej córki, która podobno należała do elity. Żaden z przyjaciół nigdy mi nie opowiadał o jakiejś Erice Bloom, ale najprawdopodobniej unikali tego tematu. Sama nie chciałabym opowiadać o wykorzystującej mnie dziewczynie, która tak naprawdę nigdy za mną nie przepadała.
-Dziękuje za miłe słowa, ale dlaczego sądzi pani, że dla mnie najważniejsza jest tylko sława?- spytałam nadal nie rozumiejąc dlaczego oznajmiła mi, że sława w życiu człowieka nie jest wcale aż tak ważna.
-Bo wiele o panience słyszałam i wiem też jacy są panienki rodzice- odpowiedziała, a ja uświadomiłam sobie wtedy, że Margarette ma rację. Od urodzenia byłam w błysku fleszy, na planach filmowych, czy przy przygotowaniach modelek. Tym zawsze żyłam i przez dłuższy okres mojego życia właśnie praca modelki wydawała się dla mnie najważniejsza. Lecz odkąd jestem w Chicago moje nastawienie zaczęło się zmieniać. Uśmiechnięty Niall, zakochana Jenny, nieśmiała Danielle, rozpieszczona Eleanor, inteligentny Liam, rozrywkowy Louis, przyjacielski Harry i buntowniczy Zayn sprawili, że stałam się inną osobą. To właśnie oni są mi bliscy i mimo, że znam ich krótko to mogę nazwać ich swoją rodziną.
-Myślę, że już wiele ci wyjaśniłam- stwierdziła kobieta, która z uśmiechem przyglądała mi się. Odwróciła się i pogwizdując zwróciła się w stronę salonu, w którym zaczęła układać poduszki. Mocno zacisnęłam powieki, próbując powstrzymać łzy, a następnie pośpiesznie ruszyłam do swojego pokoju. Gdy tylko usiadłam na
swoje łóżko moją uwagę przykuła tapeta, którą ustawiła mi Jenny. Na wygaszaczu znajdował się palący Zayn, który ubrany był w skórzaną czarną kurtkę i czemuś się przyglądał. Jego siostra zrobiła mu kiedyś to zdjęcie swoim iPhone’m i postanowiła, że powinno znajdować się ono na moim wyświetlaczu. Na widok mojego chłopaka uśmiechnęłam się i od razu moje roztrzęsione ręce uspokoiły się. Zayn jest najcudowniejszą osobą na świecie. Każdy jego uśmiech sprawia, że i ja się uśmiecham. Każde jego słowo, gest ruch jest czymś wyjątkowym i powoduje, że moje serce bije szybciej. Nigdy nie pomyślałabym, że mogłoby mi tak mocno na kimś zależeć. Największy ból sprawia mi smutek na jego twarzy. Nie ma nic gorszego. Bo jeśli on jest smutny, to i ja jestem smutna. Rozmyślenia na temat czarnowłosego przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Pośpiesznie spojrzałam na ekran swojego białego iPhone’a i zauważyłam, że dzwoni do mnie mój chłopak. Wzięłam o ręki telefon, który odebrałam i zapytałam:
-Halo?
-Cześć księżniczko- przywitał się lekko zdyszanym głosem. Ciekawe cóż to on robił?- Jesteś teraz zajęta?- spytał, a ja uśmiechnęłam się na myśl spędzenia miłego wieczoru z moim chłopakiem. Wizja siedzenia przed telewizorem nie jest dla mnie czymś przyjemnym.
-Nie- odpowiedziałam podnosząc się z łóżka. Skierowałam się w stronę garderoby i w momencie, gdy do niej szłam Zayn rzekł:
-To spotkajmy się za chwilę pod twoim domem. Mam coś dla ciebie- dodał, po czym się rozłączył. Zaczęło zastanawiać mnie cóż to ma dla mnie mój chłopak, jednak szybko uciekła mi ta myśl, gdyż zaczęłam przeglądać się w lustrze. Dzisiejszego dnia ubrana jestem w dżinsowe
spodenki z wysokim stanem, czarną, jedwabną koszulę i tego samego koloru koturny. Zabrałam z jednej z półek kapelusz i włożyłam go na swoją głowę. Pasował mi ona do stroju, więc gotowa już byłam do wyjścia. Do kieszeni schowałam swój telefon, a następnie wzięłam klucze do apartamentu. Gdy przechodziłam przez salon kątem oka spojrzałam na Margarette, która czyściła kurz z półek. Kiedy przechodziłam przez próg apartamentu zauważyłam, że przygląda mi się ona i w miły sposób uśmiecha się do mnie. Zamknęłam drzwi i poszłam do windy, którą bez żadnego większego problemu zjechałam na sam dół. Gdy tylko metalowe wejście rozsunęło się zobaczyłam Stanleya, który uśmiechał się do mnie. Wiedziałam, że kiedy będę obok niego przechodziła rzuci jakiś niepotrzebny komentarz, który tylko dla niego będzie śmieszny. Na zewnątrz, przy drzwiach prowadzących do wieżowca
stał Zayn, który ubrany był w czarne rurki, tego samego koloru koszulkę, dżinsową kurtkę, czarny kapelusz i białe air maxy. W jednej ręce trzymał jak zwykle skończonego już prawie papierosa, a w drugiej długą czerwoną różę. Na widok prezentu i po części mojego chłopaka uśmiechnęłam się. Ochroniarz, który tak samo jak ja był uśmiechnięty, gdy koło niego przechodziłam rzekł:
-Jeśli ma różę to znak, że cię zdradził i żałuje albo nie chcę już z tobą być.
Przewróciłam tylko oczami i od tyłu przytuliłam mojego chłopaka, który stopą właśnie przygaszał papierosa. Zayn spojrzał na mnie i szeroko uśmiechnął się. Następnie ręką objął mnie w pasie i przybliżył do siebie, namiętnie całując mnie w usta. Czułam od niego mocny zapach wody kolońskiej oraz papierosów. Dużo osób nienawidzi takiej mieszanki, ale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, uwielbiam jego zapach.
-Ślicznie wyglądasz- wyszeptał mi do ucha Zayn. Spojrzał mi prosto w oczy i dodał- Proszę to dla ciebie.
Wręczył mi on długą, czerwoną różę, a ja z uśmiechem na ustach spytałam:
-Z jakiej to okazji?
-Niedługo się dowiesz- oznajmił ze złośliwym uśmiechem. Chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę Lawrence Avenue, w której znajdował się szereg butików, kawiarni, restauracji oraz hoteli.
-A mogę chociaż wiedzieć gdzie idziemy?- spytałam spoglądając na wyższego ode mnie chłopaka. Na twarzy Zayna znajdował się kilkudniowy zarost, który dodawał mu męskości. Ktoś kto go nie zna na pewno pomyślałby, że Malik jest jakimś dwudziestotrzyletnim narkomanem, który po kątach sprzedaje nieletnim narkotyki. Przynajmniej ja bym tak o nim pomyślała.
-Będę oryginalny i zabiorę cię do Starbucksa- odpowiedział z sarkazmem spoglądając na mnie. Prychnęłam pod nosem, na co mulat zareagował głośnym śmiechem. Objął mnie w ręką w tali i przysunął do siebie, następnie całując mnie przelotnie w czoło.
-Cieszę się, że postanowiłaś zostać-powiedział, wyszeptując mi do ucha.
-Tak, ja też się cieszę.
Jestem szczęśliwa z mojej decyzji. Doszłam do wniosku, że lepiej skończyć edukację i być z przyjaciółmi, na których mi zależy. To jest na pewno lepsze niż włóczenie się po świecie w samotności. Kiedyś będę to przecież mogła robić z Zaynem. W szybkim tempie doszliśmy do Starbucksa, który utrzymany jest w odcieniach brązu, bieli i czerni. Wszystkie lokale tej firmy są takie same i prawie niczym się od siebie nie różnią.
-Idź zająć nam miejsce, a ja kupię nam coś do picia. To co zwykle?- zapytał Zayn, gdy ja ruszyłam już w kierunku miejsc znajdujących się w rogu kawiarni. Potwierdzająco kiwnęłam głową i rozeszliśmy się na swoje strony. W Starbucksie na szczęście nie panował zbyt duży tłum. więc Malik w szybkim tempie zamówił moje ulubione karmelowe machiato i karmelowe frappucino, za którym to on przepadał. Usiadł naprzeciwko mnie i z uśmiechem na ustach podał mój napój.
-Więc powiesz mi z jakiej okazji kupiłeś mi różę?- spytałam.
-A, no tak, zapomniałem- stwierdził Zayn sięgając do tylniej kieszeni swoich spodni, z których coś wyjął.-Mam nadzieję, że chcesz wybrać się ze mną na bal maturalny?- spytał pokazując mi dwa bilety upoważniające na wejście. Uśmiechnęłam się do mojego chłopaka i odpowiedziałam:
-Nie.
Malik szeroko otworzył usta i o mały włos nie wylałby swojej kawy. Z powagą przyglądałam mu się, a on chcąc się dowiedzieć dlaczego z nim nie idę, z lekkim oburzeniem zapytał:
-Dlaczego?
-Dlaczego? To proste. Po pierwsze czekałam na twoje zaproszenie bardzo długo- zaczęłam wyliczając wszystko na palcach.- Po drugie wiele innych chłopaków było chętnych, więc w końcu postanowiłam wybrać się z kimś innym.
Zayn z osłupieniem patrzył na mnie, a ja z trudem mogłam zachować powagę. Jego zdziwiona mina rozbawiłaby każdego.
-Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz?- zapytał, a ja śmiejąc się odpowiedziałam:
-Tak właściwie, to tak.
Na twarzy mojego chłopaka dostrzec można było ulgę. Kąciki jego ust lekko drgały i już po chwili zobaczyć można było uśmiech. Cały czas się śmiałam z Zayna, który sarkastycznie rzekł:
-Ha, ha, ha bardzo śmieszne.
-Dla mnie tak- dodałam. Malik zrobił urażoną minę i zrobiło mi się go szkoda. Uspokoiłam się i z powagą w głosie rzekłam.- Przepraszam Zayn. Naprawdę bardzo się cieszę, że pójdziemy razem na ten bal.
Moje słowa najprawdopodobniej zadowoliły mojego chłopaka, gdyż w miły sposób uśmiechnął się do mnie. W milczeniu popijaliśmy kupione przez nas napoje. Rozglądałam się po lokalu i moją uwagę przykuła niska, zgrabna blond włosa dziewczyna i wyższy od niej chłopak, który miał jasne włosy. Obejmował on swoją partnerkę i z uśmiechem na twarzy przyglądał się jej. Ona zawzięcie mu o czymś opowiadała i w pewnym momencie przerwał on swojej dziewczynie i pocałował ją w usta. Mimo, że Niall i Jenny nie są razem, to tą parę skojarzyłam właśnie z nimi. Związek mojej przyjaciółki i jej najlepszego przyjaciela moim zdaniem nie wiele różniłby się od ich przyjaźni.
-Komu ty się tak przyglądasz?- spytał Zayn spoglądając na parę, która właśnie skończyła się całować. Mulat spojrzał na mnie, a ja z lekkim uśmieszkiem zaczęłam się zastanawiać.
-Ciekawe jak Jenny poradzi sobie bez Nialla i Nicka. To w nich ma przecież największe poparcie.
-Musi nauczyć się żyć bez nich. I nie wiemy przecież czy zakończy się jej związek z Nickiem- stwierdził popijając przy tym swoją kawę. Ja także napiłam się z kubka, którego ciepła ciecz rozgrzała moje ciało.
-Myślisz, że to przetrwa? Ona będzie tu, a on w Yale. Ona na dodatek go nie kocha- dodałam nie wyobrażając sobie „związku” na odległość Jenny i Nicka.
-Gdyby go nie kochała, to by z nim nie była- stwierdził Zayn, który nadal nie rozumiał tego, że jego siostra po uszy zakochana jest w Niallu.
-Czasami zastanawiam się czy jesteś głupi czy po prostu ślepy- odparłam z niechęcią.- Czy gdy byłeś w „związkach” to kochałeś każdą swoją dziewczynę? Na przykład Eleanor, kochałeś ją?- dopytywałam, a Malik jedynie prychnął pod nosem, próbując powstrzymać swój śmiech. – Twoja reakcja mówi sama za siebie. Jenny jest z Nickiem by zapomnieć o Niallu- dodałam twardym wzrokiem spoglądając na brązowookiego, który w teatralnym geście przewrócił oczyma.
-Możemy zmienić temat?- spytał Zayn.- Związek mojej siostry to jej sprawa i my nie powinniśmy się w to mieszać- odparł, a ja chcąc zachować miłą atmosferę, uprzejmym głosem zapytałam:
-To o czym chcesz porozmawiać?
Mulat przez chwilę wahał się, a następnie rzekł:
-To jakie mamy plany na wakacje?
Co roku jeździłam gdzieś z rodzicami, jednak w tegoroczne wakacje oni są zbyt zajęci. Z powodu mojej decyzji o zostaniu w Chicago na następne trzy lata zrezygnowałam z jakiegokolwiek wyjazdu. Wzruszyłam ramionami i zwróciłam się w kierunku czarnowłosego.
-A ty coś wymyśliłeś?
-Wszyscy nasi przyjaciele rozjeżdżają się na początku wakacji do swoich nowych szkół by się udomowić- zaczął Zayn, a ja popijając swoją kawę przysłuchiwałam się mu.- Myślę, że we trójkę powinniśmy ich odwiedzić. Zobaczyć jak będą żyli i w ogóle- dodał, a ja zgodziłam się z nim.
-To dobry pomysł. Na pewno lepszy niż siedzenie przed telewizorem przez całe dwa miesiące- stwierdziłam ciesząc się, że nie będę musiała tak spędzać wolnego czasu. To byłoby marnotrawstwo. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w kawiarni, po czym wstaliśmy i idąc za rękę skierowaliśmy się w stronę parku. Gdy byliśmy już na miejscu Zayn usiadł na oparciu ławki, a ja stanęłam przed nim.
-O czym tak myślisz?- spytał mnie mulat chwytając moje dłonie. Przysunął mnie tym sposobem do siebie i zmusił bym usiadła przed nim. Oparłam głowę o jego kolana odchylając ją do tyłu tak, że mogłam spojrzeć w twarz mojego chłopaka. On tylko słodko się uśmiechnął po czym pocałował mnie w usta.
-O niczym. Tak jakoś, po prostu jestem trochę zmęczona- odpowiedziałam wzdychając.
-Cieszę się, że cię mam- szepnął Zayn wypuszczając dym papierosowy prosto w moje usta. Wciągnęłam go po czym z głośnym westchnięciem wypuściłam. Wstałam z ławki ciągnąc czarnowłosego za rękę, by również wstał. Kiedy staliśmy już na przeciw siebie położyłam swoje dłonie na jego biodrach, on zrobił to samo. Nachylił się chcąc mnie pocałować, jednak tą przyjemną chwilę przerwał nam dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Kurwa mać, w najlepszych momentach- szepnął wyciągając telefon ze swoich obcisłych spodni. Ja tylko się uśmiechnęłam i odeszłam kilka kroków by dać mu spokojnie porozmawiać. W oddali zauważyłam płaczącą dziewczynę, na którą prawdopodobnie chłopak jej krzyczał. Ona tylko się skuliła ciągnąc go za rękę. Po jej policzkach wciąż spływały łzy, a blondyn wściekły wymachiwał rękami, a po chwili rzucił w twarz przestraszonej brunetki najprawdopodobniej jakimś zdjęciem, o które była ta cała kłótnia. Ona jeszcze krzyczała za nim, lecz on tylko machnął lekceważąco ręką i szybkim krokiem od niej odszedł. Biedna dziewczyna chwyciła zdjęcie leżące na trawie, po czym wybuchła jeszcze większym płaczem, porwała zdjęcie, po czym chwiejnym i niepewnym krokiem udała się w stronę wyjścia z parku. Zrobiło mi się jej szkoda. W pewnym momencie ktoś niespodziewanie objął mnie od tyłu w pasie i pocałował w kark, wywołując przy tym falę przyjemnych dreszczy. Był to oczywiście Zayn.
-Kochanie, musimy się zbierać. Odprowadzę cię do domu, a potem pojadę odebrać Harry'ego z treningu. Kurwa, czy ja wyglądam jak ojciec?- spytał lekko zdenerwowany mulat. Chwyciłam go za rękę śmiejąc się pod nosem. Ruszyliśmy w stronę mojego apartamentu.
-Wiesz, jakby tak dłużej popatrzeć to mógłbyś być już ojcem. A co się stało?- spytałam Zayna, który w tym samym momencie zapalał już trzeciego papierosa. Drugiego spalił rozmawiając przez telefon.
-Harry był z Tommym, jakimś tam kolegą z drużyny w klubie i wypili kilka kolejek wódki, ale tępe chuje zapomniały, że zaraz mają trening i pijani w trzy dupy poszli na boisko. Oczywiście trener nie pozwolił im grać i muszę teraz jechać po Harry'ego bo domu na piechotę to on nie wróci- wytłumaczył mój chłopak rzucając skończoną już fajkę na chodnik. Zaśmiałam się tylko cicho pod nosem wyobrażając sobie komiczną sytuację z Harrym i jego trenerem. Po chwili staliśmy już pod moim budynkiem. Zayn przysunął się do mnie podnosząc mój podbródek swoim długim palcem. Uśmiechnęłam się, a on delikatnie lecz
stanowczo złożył pocałunek na moich ustach. Gdyby ktoś kazał robić mi jedną czynność do końca życia wybrałabym całowanie Malika. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a nasze oddechy były nierówne. Zayn zgarnął moje włosy za ucho zagryzając przy tym wargę. Uwielbiam gdy to robi, wygląda wtedy tak słodko i bezbronnie.
-Muszę już iść, do zobaczenia jutro kochanie- szepnął po czym puścił moją dłoń i udał się w stronę swojego auta. Stałam tak jeszcze chwilę patrząc na znikającego w oddali Zayna, po czym weszłam do apartamentu zadowolona z dzisiejszego dnia.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :) Przypominam, że wciąż możecie zadawać pytania nam autorkom jak i bohaterom <proszę podkreślać do kogo się zwracacie>.
Chciałam też poinformować, że następne dwa rozdziały będą opisywały to samo zdarzenie lecz z dwóch różnych perspektyw, więc proszę się nie dziwić. Przypominam także o konkursie:
KONKURS.
Jak się dużo osób domyśliło konkurs polegać będzie na napisaniu rozdziału z perspektywy któregoś bohatera. Możecie być z perspektywy: Jenny, Loli, Zayna, Nialla, Louisa, Eleanor, Nicka, Harry'ego, Liama i Danielle.
Wasz rozdział nie musi mieć nic wspólnego z tym co my tutaj piszemy. Możecie na przykład napisać, że Jenny jest z Niallem lub, że Louis mówi Zaynowi o tym, że sypiał z Lolą. Wierzymy, że wymyślicie coś bardzo ciekawego i interesującego. Opisujecie co chcecie i z jakiejkolwiek perspektywy.
Wygraną jest umieszczenie pracy na naszym blogu i wasz blog, strona, tumblr lub twitter do końca bloga będzie umieszczany pod rozdziałami. Dodatkowo wykonam na waszego bloga filmik, który pomoże w rozpowszechnieniu go.
Pracę można wysyłać do 30 listopada 2012 (piątek) do godziny 23. Późniejszych prac nie przyjmiemy, gdyż w sobotę chcemy wybrać pracę i tego samego dnia, w osobnym poście ogłosić wyniki. Dajemy długi termin, gdyż jest rok szkolny i sama mam mało czasu na wszystko. Mamy nadzieję, że dużo osób weźmie udział.
Swoje prace wysyłajcie na adres : youngprettylove6@gmail.com w temacie wpisując KONKURS. proszę też na początku lub na końcu swojej pracy pisać co mamy rozpowszechnić wstawiając link.